sobota, 3 października 2015

‘’Dzisiaj mnie nie będziesz miał ‘’

Hejo nie mogłam się już doczekać żeby jednak wstawić rozdział. I o to jest. Dostałam weny (no można tak powiedzieć) i coś ,,wykiełbasiłam’’ na tej kartce :D Miłego czytania i proszę o komentarze XD Pozdrawiam Nikirum :*

OCZMI JACE’A
-Hm, co ja mogę zrobić? – Przysuneła się do mnie jeszcze trochę i wyszeptała- Za około 10 minut się tego dowiesz.
Spojrzałem na nią pytająco, na co jej oczy odpowiedziały ,,Idioto za 10 minut umrzesz!’’ Niezbyt pocieszające, no nie?

-Lepiej mnie uwolnij! - Ryczę i zaczynam się z nią szarpać, ale wszystko na nic. Chciałbym w nią rzucić moim talerzem, ale szkoda mi jeszcze nie wyżu tego jedzenia.
-Po co? Tak jest o wiele lepiej – Odpowiedziała mi.
-Po co?! – Powtórzyłem z sarkazmem - Po to, żebym mógł złapać twój jędrny tyłeczek i przygryźć ten pikantny języczek.
-Ach, no tak. To może ja zacznę? – Spytała ku mojemu zdziwieniu. Uśmiechnąłem się na myśl, że zaraz ją posiądę na tej podłodze, w tym kusym ubraniu.

Odwzajemniła mój uśmiech, odłożyła wszystko co miała w rękach oprócz sznura. ‘’Będzie zabawa’’ pomyślałem. Po chwili usiadła na moich kolanach. Syknąłem z podniecenia jej zachowaniem i wyglądem.

Miała na sobie mini czarną spodniczkę, krwisto czerwoną bluzeczkę na ramiączkach z małym napisem ‘’Dzisiaj mnie nie będziesz miał ‘’ i dużym dekoltem. Co za zbieg okoliczności, właśnie że to ja będę ją dzisiaj miał. Po dokładnym obejrzeniu jej dekoltu doszedłem do wniosku, że ona nie posiada stanika. Na Anioła zaraz mnie rozsadzi!

-Już się nie mogę doczekać – Powiedziałem ochryple i oceniając jej zgrabne, i blade nogi usłyszałem jej słodki głos.
-Ja również.

Podniosłem wzrok do jej zbliżających się czerwonych ust, które chciały moich wysuszonych warg. Musiałem je obliczać. Były już tak blisko aby przystanąć centymetr od moich. Widać, że nie lubi się śpieszyć.
W końcu otworzyłem oczy, a ona przyłożyła mi mocno z liścia, i raniąc długimi czarnymi paznokciami, obwiązała moje ciało sznurem do krzesła, o którym całkowicie zapomniałem. Po chwili otrzeźwienia zacząłem się od nowa szarpać. Próba wydostania się z mocno ściśniętego sznura kończy się moją całkowitą klęską. Wzdycham i jęczę. Jedyną rzeczą jaką dokonałem to kwiczenie krzesła o czerwone kafelki naszej kuchni.

- Ja pierniczę, kurwa co to ma do jasnej, jebanej cholery znaczyć! – Przeklinam
Biorę kilka oddechów na uspokojenie.
Słyszę kopnięcie, i z głośnym hukiem upadam na twarde podłoże.
Swoje złowrogie spojrzenie prowadzę w lewą stronę i widzę uśmiechniętą od ucha do ucha Clary. Znowu do mnie podchodzi i znowu siada na mnie okrakiem. Mimo to leże nieruchomo na tej jebanej podłodze i jej z siebie nie zrzucam. Przecież nas uczono jak sobie radzić w takich sytuacjach, a mimo tego, ja nie potrafię się bronić przed tą małą piękną kobietą.
Głośno wzdychamprzymykam powieki. Chwilę po poddaniu sie czuję jej słodkie wargi na moich ustach. Zamurowało mnie ale po kilku sekundach przypominam sobie jak to się robi. Pogłębiam ten elektryczny pocałunek. Chciałbym dotknąć jej policzka i ja do siebie przybliżyć ale związane ręce i ciało mi na to nie pozwalają. Ona natomiast wczepia swoje małe dłonie w moje włosy i przyciąga moją głowę bardziej do siebie. Jej ręka wędruje w dół moich spodni, a ja zaraz stracę nad sobą panowanie. Co się ze mną dzieje? Nie wiem ale niech nie przestaje, cokolwiek to jest. Po kilku minutach odrywamy się od siebie zdyszani. Pragnąc więcej podnoszę lekko głowę, ale widzę, że nic z tego.

-Na Anioła, więcej. PROSZĘ- Ale ona nie ustępuję i schodzi ze mnie….

Haha no i jak? Mi się bardzo to podoba. A za jakiś czas będzie więcej XD komentarze... XD

czwartek, 9 lipca 2015

Nawet nie drgnie...

OCZAMI JACE’A

Minął tydzień, a ja i stuknięta ruda nie widzieliśmy się ani razu od ,,ostatniego gówna’’. Sądzę, że nauczyłem ją dobrego zachowania. Jedyny poważny problem to ten, że Clary dzień i noc przesiaduje w sali treningowej. Nie zaglądałem ale wierze wszystkim na słowo, że tam właśnie jest również w tej chwili. Wszyscy wiemy, że to przeze mnie. Ja się tym nie przejmuje, choć nie mogę zbytnio ćwiczyć. Ale w końcu będzie musiała z tam tond wyjść, a wtedy będę zajmował sale przez kolejny miesiąc.
Siedzę sobie w kuchni i przeglądam co mam na talerzu. Trochę warzyw i jajko sadzone. Nie wiem co robić, więc biorę trochę do ust i żuje niemiłosiernie wolno, głośno mlaskając. Podnoszę wzrok i napotykam hipnotyzujące spojrzenie Clary. Czekaj… Clary?! To znaczy, że sala jest wolna. Już mam zamiar biegiem wypaść z kuchni kiedy nagle rzuca we mnie sztyletem 12 centymetrowym.
Dostało mi się zrobiłem za wolny unik i przyszpiliła mi gacie do nogi krzesła. Cholera.
Patrzę z powrotem na nią i widzę zadziorny uśmieszek. Hah jak miło. Również się uśmiecham. Trochę mniej przyjaźnie ale jednak.
Podchodzi do mnie leniwo kołysząc delikatnie biodrami. Odrywam od niej wzrok i próbuję wyciągnąć sztylet. Nawet nie drgnie. Ma celny rzut i cholernie mocny. Dobrze, że to tylko spodnie. Lubię moje obie nogi.
Znowu na nią spojrzałem, a moją uwagę przykuło to co trzymała w teraz w rękach.
Miała drugi sztylet w lewej ręce, jabłko, dwie marchewki, opaskę, sznur, długi i gruby- Na Anioła, co ona chce? I chyba czarny marke.

-Cześć.- Mruknęła i pocałowała mnie w policzek. Odrętwiałem.
-Co ty do cholery wyprawiasz?!- Pytam autentycznie zszokowany.
-Ja?- Spytała niewinnie i delikatnie zatrzepotała rzęsami….

Hej, hej wiem, że długo mnie nie było ale jestem. Jutro albo w przyszłym tygodniu wyjeżdżam do Austrii i nie będzie mnie przez 5 tygodni. Kiedy tylko wrócę coś dodam  :* macie tu krótki rozdział. Jeżeli mi się uda może dzisiaj będzie jeszcze drugi. :D Zobaczymy. Ciekawi co Clary wymyśliła? Jaka to będzie zemsta?:) hm ja jestem ciekawa i jego i waszej reakcji. Laptop mi się teraz zaciął i pisze na kompie. A potem dodam, może przez telefon. Do zobaczenia:D

piątek, 12 czerwca 2015

On ma swój gabinet?

Ten rozdział jest dla wszystkich komentujących i oczekujących. Specjlnie dla was dłuuugi(no chyba najdłuższy rozdział):)))



OCZAMI JACE’A


Myśląc logicznie dochodzę do wniosku, że pewna osoba zrobiła mi ,,Śmierdzący, zielony żart’’. Mam prawo się o to wkurzać. Wyglądem przypominam zgniłą trawę, a zapachem odpycham jak… nawet nie wiem co można określić ten specyficzny zapach. Łe. To, że ją oblałem resztami ,,wszystkiego’’ nie znaczy, że na tym się to skończy. Popamięta mnie ta stuknięta ruda…


OCZAMI ALEC’A


W czasie porannego prysznicu, słyszałem hałas na korytarzu. Nie wiem o co biegało ale chyba też nie chcę wiedzieć. Siedziałem na dywanie w moim nowym pokoju i przeglądałem zdjęcia. Nasze wspólne z Clary, Izz, kilka z Jace’ m i rodzicami. Odłożyłem kupkę tych wspomnień i zacząłem szkicować na kartce. Pokój nie jest w moim typie, więc trochę go podrasuje. Wyciągam kredki z piórnika i koloruje wybrane fragmenty. Trochę tym, trochę tamtym i … gotowe!
-Alec nie widziałeś może….- Oczywiście Iz wchodzi bez pukania, bo to przecież publiczna toaleta dla lesbijek. (Gdyby co, nie mam nic do lesbijek ani do nikogo, ale mam słabość do gejów…, od Nicol)?
-Czego chcesz?- pytam trochę za ostro, ale to jednak powinno czegoś nauczyć o prywatności- Ile razy mam ci powtarzać, że masz pukać? Czy ja wchodzę do ciebie jak do obory dla świń, a może tornado niechcący cię tu wepchnęło? Hę? – Moja siostra patrzy na mnie rozgniewanym wzrokiem. Oboje wyglądamy zapewne na równo rozwścieczonych.
-Chciałam zapytać czy nie widziałeś Sebastiana. I owszem, to jest obora dla świń, jedna nawet siedzi na środku w wielkim bagnie bałaganu, porannej lewej nodze, na którą chyba dzisiaj wstałeś i topniejący we własnym humorze, landryno jedna.- połowę z tego do mnie nie dotarła, bo myślami jestem wciąż gdzie indziej. A druga połowa była równie sugestywna jak ta pierwsza.
-Bądź co bądź, wypraszam ciebie księżniczko z tej ,,obory’’ dla świń, bo jedna z nich, czyli ty, idzie właśnie na szlachtę- wywaliłem ją z mojego pokoju i zamykając drzwi powiedziałem jeszcze- Papa. Zakupy dobrze ci zrobią.
-Chyba tobie- odcięła się
Wracam do miejsca mojego posiedzenia i przyglądam się uważnie planowi, ,,szkicowi’’ przedstawiający przyszły pokój. Muszę pójść do kilku sklepu, może z Jace ’m i Iz, albo nie Iz pójdzie sama i sama będzie ,,toczyć ‘’ swoje zakupy.
Ale najpierw rzucę coś na ząb. Idę do kuchni.
Wychodzę ze swojego pokoju i znowu przyglądam się ścianom, obrazom, sufitom i wszystkiemu co tu jest (wszystko wygląda jak w filmie o DA). Starocie, ale jakie piękne. Chyba potrawie się zachwycać wszystkim. Czy ta podłoga nie jest przypadkiem inna niż w tamtym korytarzu? Bum…przewracam się na podłogę i słyszę czyjeś skomlenie i cichy śmiech. Podnoszę głowę i widzę…jak miała na imię?
-Hejo, jestem Adria- podaje mi swoją małą dłoń i mocno ściska. – Lubisz ludzi? Jeśli tak to będę twoją nową przyjaciółką-widzę wielkiego banana na jej ustach.
-Tia, Alec jestem -odchrząknąłem- To znaczy nazywam się Alec…
-Przecież wiem jak masz na imię ty głupolu.
-Tylko nie głupol- odpowiedziałem, trochę obrażony.
-O ho, widzę , że ktoś tu wstał lewą nogą. Nic nie szkodzi, zaraz się tym zajmiemy- kolejny uśmiech, tak bardzo promienny. I to do mnie. Czy ja tu właśnie myślę o uśmiechach, które mi wysyła? Rzeczywiście chyba jestem głupolem. Człowieku ogarnij się trochę. Myśl o Clary, myśl o Clary…
-Dziwna jesteś- odchrząknąłem- Cholerka, sorki nie chciałem..
-Przecież wiem- kolejny tym razem nieśmiały uśmiech- Po co być normalnym, ja lubię dziwnych i powalonych entuzjastycznych ludzi. Reszta jest do bani i okropnie nudna.- zaczęła przeciągać ostatnie zdanie- Mówię ci flaki z olejem są bardziej ciekawe od naszych mieszkańców, w tym Instytucie. Ha, co ja mówię. Nie licząc w to całe towarzystwo, oczywiście mnie, Michała i trochę Clary. Znasz Michała? Pewnie jeszcze nie, zaraz ci go przedstawię, zapewne jest w swoim gabinecie- dziwnie na nią spoglądam.
-On ma swój gabinet?- pytam zdezorientowany
-No pewnie, że ma. Bo niby kto by ojcu pomagał w ogarnięciu, tych masowych gór papierów. Mama nie może bo nas trenuje, a tato siedzi na wózku odkąd miał ten tra-gi-czny wy-pa-dek. Tak, tato zawsze to niezmiernie przeciąga. To akurat jest nudne.
-Okej, więc idziemy do Michała i co dalej? - pytam bo co mam powiedzieć?
-Hmn, poznasz go. Jest naprawdę super gościem. Hihi. Osobiście uważam, że jest gejem. A ja uwielbiam gejów. Są super i mają zarąbisty gust. Co myślisz o gejach? Może sam nim jesteś? Hę? Opowiadaj. – spogląda na mnie, a ja na nią. Do czego to straszne spotkanie doprowadziło?
-Wiesz, chyba jednak pójdę z powrotem w stronę kuchni- mówię niepewnie.
-Nie, no coś ty. Jak już mówiłam, Michał jest w gabinecie, a nie w kuchni. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- pyta spod długich ciemnych rzęs.
-Tak, ale ty mnie nie- odpowiadam szybko.
-Aha, to skoro tak to idziemy do tej kuchni. Co ty na to?
Właśnie stoi przede mną i oczekuje odpowiedzi. Jakby to zacząć żeby jej nie urazić, ale dać do zrozumienia, że wolę pójść sam? Jest dla mnie miła, więc.
-Dobra chodźmy do kuchni- mówię zrezygnowany. Szturcha mnie ramieniem i ciągnie w przeciwną stronę.
Idziemy chwile w ciszy, która trwa dokładnie 5,6,9,
-To co lubisz jeść na drugie śniadanie?- długo nie mogłem liczyć bo przecież jak?
-Nie wiem, może jakąś kromkę czy coś. – Czy ona musi wiedzieć wszystko?
-Jak to ,,nie wiem’’? odpowiedzi nie znasz od tylu lat czy ciągle zmieniasz obyczaje?- no dobra, gramy w głupie pytania, głupie odpowiedzi
-To zależy…-przerwała mi
-Od czego?
-Pogody, nastawienia, zachcianki- kręci z dezaprobatą głową- Co?
-Jajco. Haha. Wszyscy zawsze się na to nabierają-odpowiada z entuzjazmem. Ile go można mieć?
-Tak, no pewnie. Ha-ha-ha, normalnie rzygam tęczą…
-Kąśliwe uwagi to twoja specjalizacja, czy po prostu chcesz mnie poderwać?- Opada mi szczeka, nie wiedziałem, że tak to może wyglądać. Totalne załamanie. Cholera.
-Nie-dukam- Oczywiście, że nie- Teraz paraliż. Czy od takiego pytania można w ogóle dostać paraliżu?
-Obrażasz mnie, ty gadzie jeden. – stoi na palcach i szepcze do mojego ucha- Ps. Już mi się podobasz. A tak na marginesie mam 16 lat- i całuje mnie w policzek.- Żartowałam tylko głupolu. Nie zadręczaj się tak- pocałunek w drugi policzek- Chodźmy już- mówi i ciągnie mnie za rękę.
-Co to miało być?- pytam zaczerwieniony i skrepowany.
-,,To’’, czyli masz na myśli pocałunek w policzki?-kiwam przesadnie głową - To jest moja nowa specjalizacja. Całuję w policzki przystojniaków, którzy robią na mnie wrażenie -szybko mrugam żeby ogarnąć to co do mnie mówi.
-Aha- Tylko na tyle mnie teraz stać?
I w ten niezwykle urodziwy poranek, czy coś zaprzyjaźniam się z irytującą małolatą. Na Anioła, schodzę na psy. Co jeszcze mnie tu czeka, nie licząc późniejszego spotkania z Michałem-gejem?


środa, 27 maja 2015

Roz.11. Sądzę, że tak...

HEJO CHCIAŁAM WAS TROCHĘ POSZAMTAŻOWAĆ:) A WIĘĆ, JEŻELI POD TYM POSTEM NIE POJAWI SIĘ PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY(MOŻNA TAKZE ANONIMOWO :D
TEN ROZDZIAŁ CHCIAŁAM DEDYKOWAĆ WSZYSTKIM, KTÓRZY KOMENTUJĄ, CZYTAJĄ I CZEKAJĄ NA NEXTASA:)
ALE PRZEDE WSZYSTKIM JEST TA PIERWSZA DEDYK DLA MOJEJ SŁODKIEJ I NIEPOWTARZALNEJ MAGDZI I OLIWI, KTORA NIE DAJE SOBĄPOMIATAĆ, ZABIJA WSZYSTKICH WZROKIEM I CAŁKOWICIE ZNIEWALA SWOIMI DZISIJSZYM ZACHOWANIEM :D UWIELBIAM WAS I DZIEKUJE<3

PS. ROZDZIAŁ KRÓCIUTKI, SPORO NAUKI I CZYTANIA. CZY KTOŚ CZYTAŁ SERIĘ UPADLI? JEST SUPERAŚNA. SERDECZNIE POLECAM:)



OCZAMI CLARY


Dzień jak dzień. Budzę się, przecieram zaspane oczy, rozciągam się w łóżku, robię kilka wdechów i wydechów żeby dojść do rzeczywistości. Nudna jest. Chce jeszcze chwilę pomyśleć. Nagle do drzwi walą czyjeś pięści i głośny wrzask, ale ja nic nie rozumiem. Stłumione odgłosy cichną. Co to miało być? Odwracam się na drugi bok i jeszcze chwilę leże nieruchomo. Nagle do pokoju wpada Jace. Uważnie się sobie przyglądamy, po czym wybucham głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Łzy śmiechu mi się leją po zaczerwienionych policzkach. Haha, ale ma odcień skóry. Co on zrobił. Jak on wygląda. Wiedziałam, ze jest ,,brzydki’’ ale to żebym nie zauważyła wcześniej TEGO, to chyba nie możliwe. Prawda? Jest wściekły. Wygląda dosyć ciekawie w tym odcieniu starej pleśni. Podchodzi do mnie, za plecami trzyma chyba wiaderko. Po co mu to?
-Jace lepiej tego nie rób- Izabell stoi w drzwiach i bacznie nam się przyglądając obiera banana- Pożałujesz tego- Ostrzega go, ale on nic sobie z tego nie robi. Ja jestem wryta w łożu i nie mogę się ruszyć. Jaką ubrałam bieliznę? Oby nie tej zielonej, okropnie w niej wyglądam. Czemu zastanawiam się nad bielizną? Ciężko wzdycham kiedy się odzywa.
-To ona pożałuje-wysyczał i zanim mrugnęłam wylał na mnie wiaderko z resztkami jedzenia, starej zupy, zgniłej ryby, sałatki greckiej i chyba…o nie.
-To za to jak wyglądam- pokazał na siebie i dumnie się uśmiechnął wyszedłszy z pomieszczenia zatrzasnął za sobą drzwi.
I znowu wdech wydech, wdech wydech…wdech wydech. Śmierdzę, okropnie, jestem poklejona. To jest obrzydliwe i nie higieniczne. Czemu uważał, że ja mu to zrobiłam?
-Izz czy to są odchody Churcha, z jego kuwety?-proszę nie, powiedz, że się mylę. Jęczę głośno w myślach.
-Sądzę, że tak- zaśmiała się
-To do cholery nie jest ani trochę śmieszne- sama zaczęłam głupio chichotać- To jest obrzydliwe. Łe…
-Uważam, że wyglądasz i śmierdzisz znacznie gorzej od Jace’a -powiedziała-Wiesz, wiem dlaczego mu to zrobiłaś, ale nie wiem gdzie masz kosz. Korzystając z okazji…-mówiąc to rzuciła skórkę banana na mnie- szybko stąd spadam.- Obróciła się na gigantycznych białych szpilkach i śmiejąc się pod nosem wychodziła.
-Iz zabije, oboje-wysyczałam to przez chwilowe obrzydzenie- Lepiej uciekaj-ostrzegłam ją i powoli wstawałam z posłania, kierując się do mojej łazienki. Nie planowałam kąpieli dzisiaj rano.– Ugh- Z czaskiem zamknęłam drzwi, przekręcając kluczyk i wchodząc pod gorącą wodę...


sobota, 16 maja 2015

I znowu, dobranoc…

Hej Hello:) jak tam? Teraz mam dla was nowy rozdział mam nadzieję, że wam się spodoba proszę o komentarze. Po raz pierwszy opisałam wygląd i nawet mi się to podoba:) nie umiem dodawać te różne zdjęcia z Internetu i nawet nie mam na to czasu :( więc mam nadzieję, że to wystarczy. Tu się liczy wyobraźnia:)A tak na marginesie raczej nie będę opisywać kto jak jest ubrany. Ale może czasem. Nie znam się na ubraniach i tych takich tam rzeczach (nie miejcie mi tego za złe).
A tu macie trochę Jace 'a. Może wam się spodoba, chciałam wam go trochę przybliżyć. Nie myślę jak chłopak więc opisy mogę być marne i jego myśli:) ale to tylko moje zdanie. Każdy myśli i mówi inaczej. Jeżeli macie jakieś pytanie czy coś innego, śmiało czekam:) MIŁEGO CZYTANIA!!!XD


OCZAMI JACE’A

-Gówniany wierszyk, nic z niego nie kapuję. Gówniane słowa, które nie mają najmniejszego sensu. Gówniane przeznaczenie, które sobie wsadzę gdzieś. Gówniana miłość, której nigdzie nie ma, i której nie potrzebuję. Gówniane życie, które chyba nazwę ,,Gówniane życie, gównianego życia. Z gównianą szczyptą gówna’’. Z jednego gówna wdeptuję w drugie, nie oczyszczając nóg z poprzedniego. Gówno, gówno, gówno!!! Na gówno mi to wszystko! To będzie chyba słowo dnia.
Mam dość nie potrafię sobie poukładać tych informacji. Chyba zrobili mi pranie mózgu, przez czas zatrzymania w ciemnościach. Clary wypięła na mnie tyłek, a ja udaję nieszczęśliwego i udręczonego. Wtedy się odczepi. Ona mi nie pomoże, a ja jej. Proste? Proste. Jak dwa plus dwa równa się miłość. Haha. Musze tylko znaleźć te drugie plus dwa i czeka mnie ta ,,miłość’. Żygać mi się chce, kiedy myślę, o tym wszystkim. Co za pierdolenie istot nadprzyrodzonych, z moim wdziękiem sobie myślą? Nie dość, że każdy jest czystej krwi prawiczkiem, to jeszcze mi każą szukać tego gówna. Co za wstyd. Ugh.

Od razu kiedy wróciliśmy z Clary, poszedłem do mojego nowego pokoju, który wskazała mi Iz. Pokój jest średniej wielkości, z dużym oknem z widokiem na wschodni park. Muszę się tam wybrać. Łóżko jest podwójne. W sam raz na pieprzenie się. Nie obchodzi mnie, co inni sobie pomyślą. Nie mam szafy tylko komodę z ciemnego drewna, z resztą takiego samego jak wszystko co się tutaj znajduje. Zamiast biurka jest zwykły mały stoliczek, z dwoma krzesłami i trzema półkami nad nim. Nie ma tam ani jednej książki. Dziwne. Są jeszcze ciężkie, wręcz czarne zasłony na okno, obraz jakiegoś krajobrazu nad jeziorem, który wisi nad moim nowym łóżkiem. Będę musiał to ściągnąć i zawiesić cos innego. Stolik nocny z białą (lampką)stoi koło łóżka. Patrząc na górę widzę srebrny świecący żyrandol. Jest 12 żarówek z czego nie działa pięć, więc pokój jest niezbyt dobrze oświetlony. Zdążyłem ściągnąć buty i stoję teraz na miękkim białym dywanie, który zakrywa zimne kafelki. Gówno. Nie chce dywanu. Jutro go wywalę. Drzwi od środka też są białe. Kiedy spojrzę w lewo zauważam jeszcze inne drzwi. Pewnie do łazienki, też są białe. Ściany nie przyciągają zbytnio mojej uwagi. Są szarawe. Zapewne dawno już nie malowane, bo dam uciąć Alecowi głowę, że kiedyś były białe. Akcent białego znajduje się wszędzie. Ciekawe jak długo pokój był pusty i kto go miał? Czy miał gust? Nie wiem, na pewno nie jest to mój smak. Popracuję nad tym aby był odpowiedni. Kiedy się kładę do łóżka, stwierdzam, że materac nie jest stary, chyba dopiero co go wymieniali. Pościel jest miękka, a nie twarda jak po krochmaleniu w Idrysie i pachnie cytrusami. Mam dwie średniej wielkości poduszki i cienką kołdrę. Wszystko czarne, z końcówką białego obwodu. Jakżeby inaczej? Teraz nie mam ochoty na rozpakowywanie. Nie wziąłem nawet torb i plecaka. Jutro rano pójdę pod prysznic, o ile taki istnieje, w tej łazience. Zamykam oczy i widzę ciemność, ale wiem, że za chwilę przyśni mi się koszmar, a wtedy jak zawsze obudzę się zlany potem i nieświadomy miejsca, w którym się znajduję. Nie chcę spać, ale jestem okropnie zmęczony wszystkim co mnie teraz spotkało. Postaram się trzymać ciemności jak najdłużej, aby choć trochę wypocząć i odesłać koszmary nocne, które mam w każdą noc od dwóch lat. Nic nie pomaga, a ja jestem coraz bliżej autodestrukcji. Jeszcze raz otwieram i zamykam oczy, po czym wypuszczam wstrzymywane powietrze i cieszę się z chwili ciemności. Odchodzi, a ja znowu czuję się zgubiony. Kiedy wreszcie mnie opuści i da spokój? Chce tylko spać. Spać i mieć nadzieję, na którą nie zasługuję. I wiem, że to za wiele. Mówię sobie dobranoc. Śpij dobrze i wypocznij na jutro. Czy kiedyś ktoś to do mnie powie leżąc obok, a ja będę miał spełnione marzenie. Pokocham tę osobę całymi resztami mojej osobowości, która powoli niknie. I znowu, dobranoc…

Ciemność już odeszła, a na jej miejsce wstępuje Anabel. Znowu ona. Znowu przeszłość, z którą sobie nie radzę. Krzywda, którą mi wyrządziła jest tak wielka, że do dziś mnie nie opuszcza. Dałbym się dla niej wtedy zabić, ale teraz już nie teraz jej nienawidzę. Zostawiła mnie i wybrała jego. Powiedziała ze to było złe i nie powinna mnie w to wciągać. A ja nie rozumiem co chce przez to powiedzieć. Złamała mnie. Robimy i czujemy, a ja nie mogę jej odmówić. As potem pustka, która zostaje wypełniona gniewem. Złamane serce chce ją zabić już już mam to zrobić kiedy się budzi i przytula…do…do…do niego. A ja się łamię. Łamię się całkowicie. Idę do pokoju, a ona znowu się pojawia, i tak zawsze, bez przerwy, bez odpoczynku. Anabel nie zasługujesz na…

I znowu się budzę. Koszulka się do mnie lepi. Włosy mam posklejane, a pościel też jest przemoczona. Wstaję i idę do białych drzwi, które prowadzą do łazienki. Jest prysznic, na szczęście. Wyciągam ręcznik z pułki obok grzejnika. Kładę na zamkniętym kiblu, rozbieram się i wchodzę pod duży prysznic. Odkręcam zimną, wręcz lodowatą wodę i opieram się o szklaną ścianę. Jestem tym wszystkim okropnie zmęczony. Pod powiekami wzbierają mi się łzy, których nie jestem w stanie powstrzymać. Lecą ciurkiem, po całej twarzy, a resztki spłukuje lodowata woda. Po paru minutach się ogarniam i myję włosy szamponem, który stoi na półce. To szampon z pokrzyw. Kto jeszcze używa takich? Nie mam niczego innego więc nie będę narzekać. Spółkuję i mydle ręce szarym mydłem, po czym dotykam lodowatej skóry i zmywam brud z ostatnich dni, godzin, minut? Nie wiem ile byłem, poza swoim ciałem. Ale nie chce tam już wracać…


I jak, mogło być? Chcę szczere wyznania. a jeśli coś nie było dobrze też chcę się tego dowiedzieć:)

poniedziałek, 4 maja 2015

Krzywy Kieł

OCZAMI CLARY

-Za chwilę znajdziecie się znowu we własnych ciałach. Nikomu nie możecie powiedzieć, o tym co robiliście, z kim i gdzie się znajdowaliście- powiedział sobowtór Jace ’a
-Miałem nadzieję, że dacie nam jakieś wskazówki. Odnośnie naszego ,,przeznaczenia’’, że kim może być ta osoba-niezbyt chytry uśmieszek na jego twarzy i splątane włosy, mimo ciągłego przeczesywania niecierpliwymi palcami mówiły, że jest w złym stanie.
Nagle wszystkie nasze sobowtóry zgromadziły się w jednym miejscu zaczynając coś omawiać.
-Nie ładnie tak szeptać, kiedy obok są ludzie-głos Jace’ a ociekał sarkazmem
-Jace, zamknij ryja i słuchaj co nam mają do powiedzenia-jestem niecierpliwym człowiekiem. A jego towarzystwa mam już dość.
-Droga Clary, twoje słownictwo jest niezwykle urodziwe, aż zatykają się od tego uszy.- aroganckie spojrzenie i uśmiech z wyszczerbionym zębem. A jednak nie jest tak idealny. Hmn. To jego słaby punkt, może mu go wybiję? Może. Na razie jestem za bardzo zmęczona. Ale trzeba znaleźć więcej tych słabości i szybko zlikwidować zagrożenie, które jest jego obecnością.
Mimo wszystko nie sprawiał wrażenia jakby go obchodziło o czym rozmawiają te istoty. Trzeba je jakoś nazwać. Może 8 Odcieni Ciemnoty? Całkiem nieźle. Hah, jestem genialna, w mojej genialności. Ponowny brak Aleca i Iz daje o sobie znać. Sama myśl, że jednak mam wracać do domu w poszukiwaniu prawdziwej prawdy o moim życiu, i zamieszkiwanie tego samego Instytutu z ludźmi, którzy całe życie mnie okłamują, nie robi zbyt dobrego wrażenia na mnie i moim samopoczuciu.
8 Odcieni Ciemnoty się do nas odwraca i wcale im nie śpieszno, aby do nas dojść. Irytujące. Mega irytujące. Teraz mam ochotę na nich nawrzeszczeć, żeby ruszyli tymi kościstymi tyłkami, których nie widać. Wiem, że wiedzą, o tym o czym myślę, co wcale nie jest pod budujące. Lecz jeszcze bardziej wkurzające.
-Mamy dla was coś, co powinno wam pomóc, ale nie obiecujemy, że tak będzie. Sami będziecie musieli dojść do tego co się kryje w słowach i odnaleźć imię tej osoby. Razem na pewno będziecie potrafili temu sprostać- czy ja się przesłyszałam czy ona przed chwilą powiedziała ,,razem’’? Ja i Krzywy Kieł? Nie ma mowy. Nie zgadzam się. Sama sobie świetnie poradzę, a o niego nie powinnam się martwić.
Obrót w stronę Jace’ a i arogancki, miażdżący uśmiech, który ma go zrównać z ziemią. On patrzy na mnie niepewnie i już mam go w garści. Wie, że nie mam zamiaru robić czegokolwiek z nim. Oj tak przygotuj się na samotne rozrzucenie kart i układanie ich powoli i boleśnie, aż dojdziesz do przyszłej miłości. Ukłucie w sercu z nieznanego powodu i powtórny zły uśmiech, który ma dać wszystkim do zrozumienia, jak mam zamiar postąpić. Nikt jednak nic nie mówi. Mam ochotę coś powiedzieć, lecz Krzywy Kieł jest szybszy.
-Zatem słuchamy, co takiego macie nam do powiedzenia.
I wszyscy zgodnie jednym tchem zaczeli mówić, a raczej recytować. Teraz musze się skupić i zapamiętać wierszyk. Mapę do szczęścia.
-BYŁ DZIEŃ,
BYŁA NOC.
ZNALEŻLI SZCZĘŚCIE,
ODRZUCILI LOS.
ŁACZĄ UCZUCIA,
POTRZEBA ZAUFANIA.
NALEŻY WYSŁUCHAĆ,
ZROZUMIEĆ,
OBDARZYĆ.
JESTEŚ BRATEM,
JESTEM SIOSTRĄ.
...

Proszę o to nowy rozdzialik:) jak po długim weekendzie? czekam na komentarze. ps ostatnio było ich mało, ale bardzo dziękuję tym, którzy je napisali:*

wtorek, 28 kwietnia 2015

OCZAMI CLARY

Nauka. Mam się uczyć i odróżniać dobro od zła. Nas uczą tego samego. To jest nudne, wszystko już wiem. Jak to tato zawsze powtarzał ,,Demony są złe, a Anioły dobre. O reszcie sama musisz zdecydować’’. Takie jest też moje zdanie.
- Jest wiele rzeczy w twoim życiu, które są kłamstwem, ale sama musisz do tego dojść i wybierać swoje drogi przyszłości. Ciężko to robić kiedy najbliżsi ciągle nas okłamują. Chciałybyśmy Ci wszystko powiedzieć, ale obowiązuje nas przysięga –powiedział jeden z moich sobowtórów.
-Jaka przysięga i czemu uważacie, że rodzina mnie okłamuje?-tak i jeszcze czego?
-Jak już mówiłam, obowiązuje nas przysięga, a ty dojdziesz do prawdy. Dojdziesz do niej razem z nim.
-Niby z kim?-zapytałam
-Z osobą, która jest twoim przeznaczeniem. Jesteście stworzeni do tego aby oczyścić świat z ciemności, która jest coraz bliżej i czeka aż wy zgaśniecie. Nie możecie do tego dopuścić.
-W dalszym ciągu nie wiem kto taki jest mi przeznaczony. Z resztą ja nie chce być tym światłem. Chce być siłą i wygraną. Nie światełkiem w tunelu- moje zdanie się tutaj nie liczy?
-A nie uważasz, że światło, jasność, siła, wygrana i świadomość dobra jest tym samym?-patrzy mi głęboko w oczy i już widzi, że powoli się z nią zgadzam.
Jestem uparta ale czuje, że ona ma racje. Nie chce się z nią zgadzać ale nie mam wyboru. Jestem tu uwieziona już od paru dni. Mam dość powtarzania jednego i tego samego. Ale kim jest osoba mi przeznaczona i z kim mam stawić czoło ciemności? Jak mam żyć ze świadomością, że ją znam i jest koło mnie. Kim on jest? Chce odpowiedzi, a nie coraz więcej pytań. A moja rodzina mnie okłamuje. Nie rozumiem. Mam dojść do tego sama? To będzie cholernie trudne i do dupy są takie zadania.
-Jest do dupy!- mówię na głoś i widzę, że wszystkie Ja mi przytakują- Też tak uważacie?-pytam, a one znowu mi przytakują.
-Skoro już nas i siebie w jakiś sposób rozumiesz, możesz wracać.
-A Jace? Czy on tez już się ,,siebie nauczył’’?
-To twardy orzech do zgryzienia, ale tak. Im też się udało. Choć nie do końca potrafimy wam obojgu uwierzyć.-zaśmiała się.
-On za chwilę do ciebie dołączy i wtedy wrócicie do teraźniejszości.
Nie minęło parę policzonych przeze mnie wdechów i wydechów, a Jace już szedł w moją stronę. Jest chyba nieszczęśliwy. Czy on też został okłamany przez swoją rodzinę? Może coś, jeszcze gorszego?
Nie zawracaj sobie nim głowy. On swoje, a ty swoje i będzie dobrze. Macie się czy mać od siebie na dystans…


Wiem, że strasznie krótki i że dawno mnie nie było i rozdziału :D ale znowu jestem i te parę linijek. Moje pytani jak wam poszły egzaminy 3 klas gimnazjum:)? moja to totalna klapa, ale to oczywiste. :( świat jednak dalej będzie krążył wokół słońca, niezależnie od ilości punktów, które uzyskam. I dobrze :D Haha jak wasze samopoczucie? Czekam na komy i opinie:)

niedziela, 12 kwietnia 2015

OCZAMI CLARY

Miałam go już dość. Znaliśmy się zaledwie od parunastu godzin i już chcę go zabić. Co on też sobie pomyślał. Idiota. Nie mogłam już wytrzymać i sztyletem, który miałam cały czas w dłoni docisnęłam do miejsca złączenia. Kiedy miałam tę siłę przeciąć, Jace chyba zemdlał. Hah, to było oczywiste, że mi nie wierzył kiedy mówiłam, że to zrobię. W takim razie podwójny idiota. Po chwili i mi się okazała ciemność. Nie byłam pewna co się stało, ale zauważyłam postać, która poruszała się niezwykle lekko i zwiewnie. Była coraz bliżej…stanęła przede mną. Za chyba jej pleców wyłoniła się kolejna i kolejna postać. Zrobiły krąg wokół mnie. O co, w tym chodzi?
-Przepraszam, że zawracam głowę, ale co robicie i czemu tutaj jestem?-zapytałam.
Jedna z postaci podniosła na mnie swój wzrok. Szok! Co to ma znaczyć?
-Jesteśmy nieodłączną częścią twojego: świata, umysłu, zachowania, głosu, ciała, upodobań, zdolności, dobrych i złych cech. Każda z nas jest tobą i tak też wyglądamy. Nie zachowujemy się jak ty jesteśmy tylko twoim odzwierciedleniem. Musimy uświadomić, że Twoje życie jest kłamstwem i nauczyć prawdziwego życia i cech jakie powinnaś w sobie odnaleźć - lekko się do mnie uśmiechnęła. No raczej przerażająco. Czy tak wyglądam kiedy się uśmiecham? Błagam nie!
-Nie no, proszę was, będę miała wykład na temat dobrego wychowania?-zapytałam prosto z mostu i właśnie sobie coś uświadomiłam- A gdzie jest Jace?
-Jace, ma teraz własną lekcję dobrego wychowania i uświadomienia różnych istotnych rzeczy, tak jak ty.
- Czy to oznacza, że nie jestem już z nim złączona?- jeżeli tak to zaraz stąd spadam
-Jesteś w dalszym ciągu. Ale teraz w inny sposób. Musimy wam obojgu wytłumaczyć różne rzeczy itp. o czym już wspomniałam. Zajmie nam to trochę ale mamy mnóstwo czasu- wydawała się taka dziwna i nie realna. Była no cóż, jak dla mnie przerażająca, brzydka i apodyktyczna. Ja na pewno taka nie jestem.
-Jak to mnóstwo czasu? Przecież inni się będą o nas martwić.
-Czas dla nich stanął w miejscu. Są tego zupełnie nie świadomi. Tylko wasza dwójka funkcjonuje teraz normalnie. Nie musisz się o nich martwić, ani oni o ciebie i chłopaka.
-Więc od czego zaczniemy?-nie mam czasu na takiego rodzaju dialogi
-Słyszymy i czujemy wszystko tak samo jak ty.
Słysząc to zaczerwieniłam się. No pewnie i jeszcze co?

OCZAMI JACE’A
-No dobra. Rozumiem, ale mi to w zupełności odpowiada jaki jestem i jak wyglądam. Prawda, że jestem niesamowity? Jakieś podziękowania może, za to że dzięki mnie tak wyglądacie. Pewnie wszystkie laski na was lecą? Mogę parę numerów? Ostatnio nie miałem czasu bo byłem przyklejony do stukniętej rudej.- dziwacznie się na mnie spojrzeli. Gdybym nie wiedział, że to ja tak świetnie wyglądam to bym chyba zemdlał. Nom, po prostu łał. Przynajmniej nie musze sobie pozazdrościć - jestem Bogiem seksu, wyglądu i oczywiście jeszcze raz jestem najlepszy w pieprzeniu innych- musiałem to powiedzieć, no po prostu musiałem. Może wtedy dadzą mi spokój?
-Na niektóre rzeczy jesteś jeszcze za młody i za głupi.
-Uraziłeś mnie-powiedziałem już troch wkuriony- ja robię jak mi się podoba a ty rób co chcesz. Nie mam do was nic, ale zaczyna mi się nudzić...


Wiem, że krótkie i takie nie do końca wytłumaczone, ale może w kolejnych rozdziałach uda mi się was do nich przybliżyć:)

sobota, 11 kwietnia 2015

Przepraszam, że tak długo nie było:9 ale żle się czułam i jeszcze mam sporo nauki... za parę dni dosłownie pisze egzaminy 3 klas gimnazjum i bardzo mi zależy na jak najwyższej liczbie punktów. Muszę się dostać do dobrej szkoły:D Rozdziały będą teraz, no ogólnie, nie wiem kiedy. Jak będą to będą. Proszę o komentowanie:) zobaczmy ile was jest ŁOWCY. ps. miłego czytania. jest krótki a o dalszych rozmyślaniach i przeszłości naszych bohaterów dowiecie się czytając:)

OCZAMI JACE'A

Ta mała daje mi w kość. Szkoda.. będę musiał być bardziej ekstremalny. Nauczymy i przećwiczymy kilkanaście sposobów na złagodzenie dziwnej nieporuszonej mną dziewczynki. Sądzę, że jest młodsza ode mnie. Ile? Jeszcze nie wiem, ale skoro mamy mnóstwo czasu na poznanie się to tego i owego się dowiem. Iz na pewno doda swoje niezliczone uwagi na jej temat. Zawrócę jej w głowie, opowiem kilka słodkich i niesamowitych historyjek, o tym jaki jestem niesamowity itp.… i tak oto mała będzie błagać o coś więcej. Przecież zawsze tak jest i tym razem i następnym, bo to mi się nigdy nie znudzi, ale radziłbym aby dziewczynek rodziło się więcej. I tak dostanę czego chcę i lecimy do następnego kwiatuszka żeby go chwilowo zapylić. Zatracę się na parę chwil i dam rozkosz, a potem odlot i papa.
A najlepsze jest to, że Alec się w niej podkochuje. Ciekawe czy nasza mała Lar zdaje sobie z tego sprawę. Nawet jeśli to Alec będzie musiał poczekać na swoją kolej, po moim zapyleniu. No cóż po tym on będzie musiał ją pocieszyć i oboje będą nieszczęśliwi tak jak ja przez Anabel. Anabel, Anabel…Pięknie brzmi. Złamała mi serce i dusze. Teraz nic z nich już nie zostało, a ja nie mogę się dalej z tym pogodzić mimo, że minęły już prawie 4 lata. Kochałem ją, a ona mnie. Nie mogliśmy być razem. Robiliśmy rzeczy, o których nikt nie wie. Z resztą i tak nikt się nie dowie. Teraz ubóstwiam robić prawie tak samo wszystko jak ona mi. Wiedziała. Nie dała nam szansy, czasu…NIC!!! Tylko pustka i wspomnienia, które niszczą. Powinna się nazywać Anabel Suka, a nie Anabel ….
-Jace, słuchasz nas w ogóle? Czy już całkiem wyleciałeś myślami po za rzeczywistość? Musimy was jakoś rozdzielić, więc kretynie wpadnij na plan i go zrealizujemy- Izzy zabije Cię. Pomyślałem.
-Mi to nie przeszkadza. A tobie Clary?-zapytałem
-Nie w ogóle! Jej to oczywiście pasuje, no bo nie może nawet sama zrobić rzeczy fizjologicznych, idioto!
-Alec to i tak nic nie da. Jace ma okres i hormony działają w zła stronę- Clary, ty mały…
-Nie liczcie na mnie-powiedziałem i już miałem się oderwać od rudowego poranka kiedy coś…
-Albo zrobisz jak ci zagram, albo utnę te rączkę i wtedy będzie święty spokój! Wiec radzę posłuchaj uważnie, a może ją ocalisz-wysyczała, wykrzyczała i może coś więcej…- I nie wkurzaj mnie więcej!- Już mnie nie było. Zapadłem, gdzie?...

środa, 1 kwietnia 2015

Tak na marginesie chciałam dodać, że Jace i Alec nie są Parabatai w moim opowiadaniu:/


OCZAMI ALECA

Byłem zły, normalnie wkurzony. Nawet jej nie zna, a już się do niej zaleca. No dobra, on się nie zaleca, on po prostu bierze to co mu się podoba. Nie sądziłem, że nawet do niej się dobierze (no prawie dobierze). Wiem, że Clary taka nie jest, przynajmniej nie była wcześniej… kiedy przyłożyłem mojemu znajomemu, Clary poczuła mój cios. Czemu nie Jace? Jego to wogóle nie ruszyło. Miałem ochotę zrobić to jeszcze raz. Chciałem być z nią sam. Wytłumaczyć uczucia jakie do niej żywię. Kiedy nadeszła szansa to oczywiście nie kto inny, tylko Jace musiał się przyłączyć.
-Hmn, skoro Clary poczuła mój cios…kiedy ci przyłożyłem, a ty nic, to jak Lar dostanie…wtedy to będzie git-powiedziałem rozbawiony. Jace dziwnie na mnie popatrzył.
-Zaraz, kto to jest L-a-r?- długo przeciągał słowo z rozbawieniem
-Lar, to ja-powiedziała Clary- Kiedyś byliśmy z Alecem i Isabell bardzo zżyci, ale to było kiedyś-powiedziała smutno, czyli, że dalej by chciała?
-Jednak znowu jesteśmy razem, bo aż w jednym Instytucie i to parę pokoi z stąd-wtrąciła Izz, zamykając za sobą drzwi.
-Hejna, Sab-wtrąciła rozbawiona Lar
-Hej, Lar-odpowiedziała
-Dalej nic nie rozumiem. Moglibyście jakoś od początku…zacząć?- zapytał Jace
-Skoro sobie życzysz. Jak to większość Nocnych Łowców, zamieszkiwaliśmy w Idrysie. Wiesz co to Idrys?
-Oczywiście, że wiem i przestań się ze mnie nabijać- powiedział wściekły Jace
-Od 8 roku życia do swoich 13 urodzin mieszkałam z Lightwoodami. Potem rodzice mnie zabrali do instytutu w Chinach, gdzie zamieszkiwali i prowadzili tamtejszy instytut. Był z nimi również mój starszy brat, Sebastian. Jako dzieci nie dogadywaliśmy się z Sebą…ale to jest nie ważne, ponieważ teraz jest git majonez-hihi-słodko się zaśmiała- Mieszkając razem z Al (Alec) i Sab (Isabell) mieliśmy nasz własny mały świat i wymyślaliśmy różne dziwaczne przygody itp…
-Czemu nigdy mi o tym nie opowiadaliście?-zapytał urażony Jace
-Bo nigdy nie pytałeś? Czy mam rację?-powiedziała Clary, a my pokiwaliśmy głowami
-Jakoś nie pamiętam, żebym ciebie pytał o zdanie-syknął- Wiecie co? Nie obchodzi mnie wasza nudna historia. Ale chcę żebyście, dla mnie wymyślili jakieś lepsze przezwisko i przyjęli do swojej ,,GRUPY’’. Oczywiście tylko jak będziecie moimi sługami, a ja będę dla was jakimś przystojnym i…bóstwem…
-Niczego głupszego nie mogłeś już wymyślić?- Izz ledwo się trzymała na nogach przez wybuch śmiechu.
-Niby czemu?-zapytał
-Bo my…- pokazała na mnie, siebie i Iz- jesteśmy kimś itd., a ty…hihi, ty to ty. Bóstwo- ubóstwo, tak można cię określać. No co mam powiedzieć. Raz ze jesteś za głupi, dwa za brzydki, trzy jestem z tobą złączona, a po za tym było by wstyd mieć takiego Nefilim, który przeleciał połowę Nocnych Łowczyń i kilku Podziemnych. Nie obraź się ale to… raczej nie wypali…. – i wszyscy nawet Jace wybuchliśmy głośnych śmiechem. I to jest moja Lar. Teraz już wiem, że musze ich trzymać od siebie z daleka, ale jak jeśli są złączeni?...

Jednak do wuja jadę jutro, więc rozdzialik jest też dzisiaj. Taki krótki, ale jest:D Ps. Wiem, że jest krótki i taki nijaki... życzę wam miłych, radosnych i wesołych świąt. Wszystkiego mokrego na lany poniedziałek i no cóż chyba zakoncze bloga bo jakos tak .... haha Prima Aprilis( dzisiaj jest jakby ktoś zapomniał)hahah:p

wtorek, 31 marca 2015

OCZAMI CLARY

Powoli, bardzo powili powracałam do rzeczywistości. Nie pamiętam za bardzo co się wydarzyło. Jestem w jakimś łóżku i ktoś trzyma mnie za rękę. Jest mi za ciepło. Próbuje wyrwać dłoń. Nie mogę. Jak bym była przyklejona…musze otworzyć powieki…dowiedzieć się co się stało i co to ma znaczyć.
-Halo, jest tu ktoś?-pytam
-Tak, ja jestem.
-Nie, nie, nie tylko nie ty!
-Cóż, jeszcze nikt tak na mnie nie reagował. Mam się czuć urażony? Tak na marginesie jestem Jace, a ty Clary prawda?
-No wiesz, raczej nie piernik. Każdy wie, ze jestem Clary Morgenstern. A to oznacza, że masz się ode mnie ODCZEPIĆ.
-A na nazwisko mam Herondale. Mówi ci to coś?- ten idiota nie daje za wygraną
-Możesz mieć nawet na nazwisko Burak z ziemniakami. Nie obchodzi mnie to- jeszcze trochę i za siebie nie odpowiadam. Co on tu robi?- Powiedz mi, co tutaj robisz?
-Hmn. Jak to wytłumaczyć, żebyś nie uciekła?-Czuję sarkazm- Choć to będzie dość trudne, zważywszy na to, że jesteśmy na siebie wskazani, dopóki nie znajdą czaru aby nas od siebie uwolnić. A właściwie naszych rąk. Ps. Tylko nie zaczynaj wrzeszczeć. Jesteśmy ze sobą złączeni, ale tylko ręce. Tak na marginesie masz strasznie miękkie dłonie…
-Jak to złączeni?! Co ty wygadujesz?! I w tej chwili puść moją dłoń, bo nie wiem co ci zrobię…-chciałam wyrwać dłoń. Rzeczywiście nie da się- Nie da się, nie da się, nie da się!!!! Aaaaa! Puść mnie, puść mnie… za jakie grzechy? Alec, Isabell!-wydarłam się ile sił w płucach. Nie chce tak żyć, z nim za rękę
-Na Anioła co się z tobą dzieje? Czy nikt nigdy nie trzymał cię za dłoń? Masz jakieś złe wspomnienia? Czy jesteś po prostu stuknięta? A może wszystko naraz?
-Powiedz jeszcze raz, że jestem stuknięta a nie dożyjesz następnej godziny-wysyczałam
-Haha, już się boje takiej małej, stukniętej, rudej wiewiórki…
Wyciągnęłam z spod poduszki sztylet i przyłożyłam idiotowi do tchawicy.
-Jak już zdążyłam wcześniej uprzedzić, teraz mam zamiar cię unieszkodliwić i ten twój cięty języczek.
- Młoda damo, jest wiele rzeczy, które chce żebyś mi zrobiła. Ale to co wymieniłaś, akurat nie znajdują się na liście. Więc co powiesz…na małe buzi, buzi?- i zrobił dziubek. Och, ale bym mu chciała skwasić tą twarzyczkę.
-Młody Herondale, jest wiele rzeczy, które chcę ci zrobić. Ale to co powiedziałeś, akurat nie znajduje się na liście. Więc co powiesz…na…
-Wydaje mi się czy mi właśnie odmówiłaś? Żadna tego jeszcze nie zrobiła- w jego oczach było widać podniecenie, żądze aby mnie posiąść i nie dowierzanie.
-Acham, miło cię zaskoczyć- Powiedziałam lekko drwiąco
Kiedy znowu na mnie spojrzał zatkało mnie. Szybko usiadł i się na mnie położył. Teraz zauważyłam ze ma prawą dłoń w gipsie.
-Czemu się na mnie położyłeś i co ci się stało?- spytałam zmartwiona. Ja zmartwiona, och, czemu mnie to interesuje? Okej to, że się zapytałam czemu na mnie leży było głupie. Ale ciekawi mnie jego ręka.
-Po pierwsze, leże na tobie bo mam zamiar cię pocałować- nieco się nachylił. Czy ja nie powinnam go odepchnąć?- a po drugie, ręka złamana od upadku. Twój brat był tak łaskawy, że ciebie złapał kiedy spadaliśmy, ale mnie dał upaść i w ten sposób złamałem rękę. Zresztą i tak dość mocno się odbiłem od tej podłogi- jeszcze bardziej się nachylił dzieliły nas tylko milimetry czułam jego oddech na swojej twarzy. Już miał mnie pocałować, kiedy ktoś wszedł do pokoju. Jace stracił równowagę i upadł na mnie. Tym samym uderzył czołem o moje.
-Kurde aleś ty nie ogarnięty i zejdź ze mnie w tej chwili!-odepchnęłam go mocno. Kiedy już ze mnie zszedł zobaczyłam Aleca. Był zły i wyglądał na zranionego. Nie, tylko nie to…
-Herondale jesteś dupkiem do potęgi- powiedział Al. I podszedł do niego, po czym przyłożył mu pięścią w twarz.
-Ał- powiedziałam- Czemu mnie to zabolało?


Heja:) Wiem, że pisze krótkie opowiadanka:) no cóż... nwm czy w tym tygodniu dam jeszcze nowy rozdział bo od jutra do poniedziałku nie ma mnie w domu jadę do wujka. Nwm tez czy będzie tam Internet jeżeli tak to co wkleję, jeśli nie będziecie musieli poczekać tydzień;( mam nadzieje ze wam się podobał rozdział i piszcie co myślicie:) do usłyszenia....

niedziela, 29 marca 2015

OCZAMI CLARY
Już miałam wtargnąć na obcy teren, kiedy jakaś ręka mnie powtrzymała. Czułam mocny uścisk na ramieniu.
- Clary? Czy to ty?- Słysząc znajomy i dobrze mi znany głoś, powoli i z wielką nadzieją spojrzałam na niego. Tak. To na pewno on…
-Alec?
-Nie wieżę, to naprawdę ty!- powiedział
- Och, Al. Tak tęskniłam!- i mocno się do niego przytuliłam, a on bez żadnego oporu mnie przygarnął i jeszcze mocniej objął. Cała złość na brata minęła i zauroczenie złoto włosym chłopakiem. Lekko się uśmiechnęłam na znajmy zapach drzewa sandałowego.
- Będziemy…- powiedział Alec, a ja mu przerwałam przypominając co chce powiedzieć.
-Razem…
-Na…- i nagle dołączyła się do nas Izabell. Ją też mocno przygarnął.
-Zawsze…- dokończyliśmy razem.
Ze szczęścia razem z Izz zaczęłyśmy szlochać Alecowi w czarny strój bojowy, nie przejmując się widowiskiem jakie robimy i tym jak głupio to wyglądało.

OCZAMI TIMA
-Nie no proszę was. Co to ma znaczyć? Czemu oni się znają?- zapytałem chyba sam siebie bo długo nie dostałem żadnej odpowiedzi. Na dodatek Sebastian i ten chłoptaś przestali ze sobą walczyć i też oglądali tę dziwną scenę, jaka się rozgrywała na oczach wszystkich. A już myślałem, że załatwi tego nowego, i że będę miał o jednego rywala mniej. Ugh…- Wydaje mi się czy Clary płacze?
-Może dlatego, ze to spotkanie po latach rozłąki- powiedziała Delewa(moja matka).
- Skąd to możesz wiedzieć? Tak w ogóle, nie podoba mi się to przedstawienie.
-Tim! Zamknij się choć raz i zobacz co się dzieje!
Popatrzyłem i to co zobaczyłem w prawiło mnie w nie mały szok. Gdyby nie to, że się opierałem o reguły z książkami, na pewno bym upadł tym podmuchem i olśniewającym blaskiem, który …
-A to? Co…to…ma…znaczyć?!- wywrzeszczałem kiedy już trochę to coś osłabło.
-Nie mam pojęcia!- powiedzieli wszyscy chórem. Większość właśnie próbowała wstać po upadku. Mojego ojca wydmuchało, aż na sam koniec pomieszczenia przy drzwiach. A widok, który ujrzałem mnie przeraził…

OCZAMI ISABELL
-Clary, coś tak dziwnie promieniujesz – powiedziałam z lękiem na nią spoglądając i powoli się od niej oddalając.
-Clary? Ej co się dzieje?- zapytał Alec
- Nie wiem, ale lepiej uciekajcie!-powiedziała i w tym momencie zdarzyło się wiele akcji jednocześnie…
Kiedy Clary zaczęła wrzeszczeć mój brat jej dotknął i mocno syknął z bólem, który go przeszył. Pociągnęłam go szybko upadając niedaleko naszej Clary na podłogę i oglądając wszystko z dołu. Ten spektakl był przerażający. Popatrzyłam za siebie i zobaczyłam jak Seba i Jace biegną do niej, aby temu zaradzić. Jace był szybszy. Nawet od Sebastiana. Dopadła go adrenalina. Aż ciężko za nim nadążyć spojrzeniem. Zeskoczył z biurka i przeskakując kanapę, jednym zwinnym ruchem złapał Rudą unoszącą się w powietrzu, próbując ją ściągnąć. Czemu się nie sparzył? I w tej samej chwili wybuchli. Matko wybuchli jak petardy, które znalazły się w złym miejscu o złej porze. Podpalone przez nieznanego autora, przeszywając hukiem i bolesnym paraliżem całe moje ciało. Nie mogłam się ruszać. Nawet nie wiem czy przypadkiem już nie oślepłam, bo to jak patrzenie w słońce podczas zaćmienia. Bez żadnego zabezpieczenia…

OCZAMI CLARY
Wybuchłam, umarłam? Co się ze mną dzieje? Matko, proszę niech to przestanie…-Aaaaa! Pomocy!- Wydarłam się resztkami sił. Czułam jak coś mnie pochłania, czułam ból na całej powierzchni mojego ciała i to, że gdzieś, coś mocno mnie objęło. Jednocześnie czułam spokój i bezpieczeństwo. Co to ma znaczyć?- Proszę puść mnie!- powiedziałam do kogoś, to mnie trzymał.
-Nie mogę!- (powiedział Jace)
-Czemu?!
-Jakby to powiedzieć?! Chyba się do ciebie przykleiłem i całkiem mi tu dobrze!
-Jesteś pieprznięty!- od krzyczałam, co ten idiota sobie myślał- Aaa!- Znowu poczułam ten ból. Czułam, że coś przeszywa moje ciało jak strzała, piętrzenie na nadgarstku i wydaje mi się, że chłopak też… kiedy już całkiem opadłam z sił i powoli spadałam, ostatnie co przykuło moją uwagę to chrzęk łamanej kości. Chyba nie mojej…i odpłynęłam, w świetle ciemności…

Wyglądzik naszych bohaterów:)

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY NASZYCH TUTEJSZYCH
BOHATERÓWCLARY- 162 WZROSTU, 16 LAT, ZIELONE OCZY, WŁOSY DO SZYJI-KRĘCONE RUDE LOKI Z CZARNĄ PASEMKA Z BOKU. KOCHA CZERŃ I CZERWIEŃ. (SIOSTRA SEBY)…

Seba- 187 WZROSTU, 19 LAT, NIEBIESKIE OCZY, WŁOSY KRÓTKIE, BIAŁE. ULUBIONY KOLOR CZARNY I GRANATOWY. (BRAT CLARY)…

JACE- 184 WZROSTU, 18 LAT, ZŁOTE OCZY, WŁOSY BLOND. ULUBIONY KOLOR CZARNY…

KAJA- 170 WZROSTU, 15 LAT, BRĄZOWE OCZY, WŁOSY BLOND LOKI DO PASA. ULUBIONY KOLOR RÓŻOWY I FIOLETOWY. (KUZYNKA KRYSTIANA)…

TIM- 191 WZROSTU, 17 LAT, BRĄZOWE OCZY, WŁOSY DO SZYJI- NOSI KUCYKA-CZARNE. NIE MA ULUBIONEGO KOLORU. (BRAT ADRI, ZAKOCHANY W CLARY)…

KRYSTIAN- 180,5 WZROSTU, 16 LAT, BRĄZOWE OCZY, WŁOSY BLOND KRĘCONE. ULUBIONY KOLOR BEŻOWY. NOSI OKULARY. (KUZYN KAJI)…

KONSTANTY- 178 WZROSTU, 16 LAT, PIWNE OCZY, JASNO BRĄZOWE WŁOSY. ULUBIONY KOLOR ZIELONY.( ZAKOCHANY W KAJI)…

MICHAŁ- 187 WZROSTU, 17 LAT, CIEMNO BRĄZOWE OCZY, CIEMNY BLONDYN. KOCHA WSZYSTKIE KOLORY. ( JEST B- SEKSUALNY, CZYLI ,,LUBI’’ I CHŁOPAKÓW I DZIEWCZYNY)…

ADRIA-167 WZROSTU, 16 LAT, NIEBIESKIE OCZY, KASZTANOWY BRĄZ WŁOSÓ OBCIĘTA NA CHŁOPAKA. NIE MA ULUBIONEGO KOLORU.(SIOSTRA TIMA)…

PAN JEMS- 192 WZROSTU, 41 LAT, BRĄZOWE OCZY, CZARNE, TROCĘ POSIWIAŁE WŁOSY, LUBI SZKODZKIE SPÓDNICE?TAK WYGODNIEJ? (OD 6 LAT JEST NA WÓZKU INWALIDZKIM, OJCIEC ADRI I TIMA, MĄŻ DELEWY, SZEF INSTYTUTU)…

PANI DELEWA- 178 WZROSTU, 39 LAT, NIEBIESKIE OCZY, CZERWONE, FARBOWANE WŁOSY. ULUBIONY KOLOR CZERWONY. (MATKA ADRI I TIMA, ŻONA JEMSA)…

ALEC, ISABELL ITD. WYGLĄDAJĄ I SA PRAWIE TACY SAMI

Hejka jak tam u was? próbuje pisać mam nadzieję, że nie jest aż tak żle. staram się z tymi odstępami w tekście ale jakoś mi nie wychodzi. bądźcie cierpliwi i tak na serio piszcie wszystko o czym myślicie i co powinnam zmienić lub dodać:)))) czekam na wasze pomysły, uwagi i zachwyty:D

sobota, 28 marca 2015

OCZAMI SEBY -No i oczywiście się zaczyna- powiedziałem sam do siebie. Jestem przyczepiony do sufitu. Mocno wbiłem sztylety na 60 stopni pod kątem abym się nie wyślizgnął. Zostaną dziury po mojej ścieżce, ale to już nie jest aż tak ważne. Mam zamiar ich wszystkich załatwić za jednym zamachem. Najlepiej to od razu zlikwidować. Ha, nawet nie mają cienia szans, żeby ze mną wygrać. Kiedy znowu spojrzałem na dół toczyła się powiedzmy, że ,,zawzięta’’ walka miedzy naszymi (czyli mojej siostry, Timem, Konstantym i Kają bo reszta tylko stała i głupio podziwiała), a nowymi ,,karaluchami’’, zauważyłem jak moja Clary bez problemu pokonuje ciemnowłosą dziewczynę…kopie z pół obrotu…podcina nogi, a po chwili toczenia się po ziemi, przykłada jej nóż pod gardło i wymawia jakieś niesłyszalne słowo pt. ,,PRZEGRAŁAŚ’’. Jak zwykle była z siebie dumna. Już chciałem jej zatriumfować, kiedy zobaczyłem jak od tyłu bierze ją ten kutas… Kurde, oczywiście chwila nie uwagi ze strony Rudej i już jest w przegranej pozycji. Oczywiście w takich momentach JA wkraczam do akcji. Ta walka nosi tytuł ,,Zrównać z ziemią’’… i skoczyłem - Ba bum… OCZAMI JACE’A Wow, zobaczyłem ją. Była ruda, była szybka i zwinna, była skoncentrowana, a ja…ja byłem pod jej urokiem. Nie zauważyła mnie. MNIE! Ale ta precyzja i to, że tak szybko pokonała Isabell…rzadkość. (Wyglądały tak jakby się skądś znały). Może jej wybaczę, kiedy będzie się za mną uganiać? No pewnie, tego sobie nie odpuszczę… Jej sobie nie odpuszczę. Już miałem ją zaatakować od tyłu kiedy nagle coś…albo lepiej ktoś skoczył na mnie. - Ba bum…- powiedział Seba -Kurwa! Co to miało być?!- zapytałem, wstając trochę oszołomiony. Nagle coś mocno mnie kopnęło, a ja wylądowałem na jakimś cholernie twardym biurku. Przy okazji wszystko pofrunęło na ziemie – Nie będę tego później sprzątał- burknąłem. Miałem jeszcze coś dodać kiedy do mnie dotarło w jakiej pozycji się znajduję. – Pieprzę to- i w tej samej chwili ukazał mi się…- Nie, tylko nie ty- I szybko wstałem na równe nogi. - A właśnie, że ja- uśmiechnął się do mnie arogancko i już wiedziałem, że to nie jest zwykła walka. Tylko starcie miedzy odwiecznymi wrogami… OCZAMI CLARY Wiedziałam, że Seba wymyśli coś cholernie nienormalnego, ale żeby tak skakać z sufity z 7 metrów na chłopaka. Szczerze mówiąc dość przystojnego Nefilim. Wiem, że byłam zdekoncentrowana, ale to i tak było nie potrzebne. Lepiej było by, gdyby mi dał szansę na walkę z nim…Wkurzył mnie i to dość ostro. Dlatego wczepie im się do walki jako nieproszony gość i tym mu pokaże swoje niezadowolenie jego głupim zachowaniem…

środa, 25 marca 2015

TAK,NIE, NIE, TAK...

OCZAMI CLARY Wszyscy zebrani i w gotowości z serafickimi mieczami oczekujemy w pełnym skupieniu na przybyłych. Ciekawe ile to jeszcze potrwa? 5,10,a może 17 sekund. Chcę już rozładować chodzące za mną napięcie i wyładować złe emocje, skupione odkąd dowiedziałam się, o tym że będą nowi. Hmn, pokazać im od samego początku naszej znajomości, że ze mną nie ma zmiłuj się? Seba podobno zaplanował coś ostrego. Mam tylko nadzieję, że nikt nie zostanie przy tym poważnie ranny, choć jakieś draśnięcia muszą być. Bo, co to za walka bez blizn, bez świadomości wygranej lub przegranej walki? ja mam ich mnóstwo i jestem z nich dumna. Przynajmniej wiem, że mam pamiątkę, że moje ciało nie poszło na marne, że będę pamiętać jakich błędów nie popełniać. Nie jestem taka idealna, jak wszyscy mnie widzą ( jedynym ideałem jest Seba). Uważam popełnianie błędów za krok do tyłu, aby potem pójść dwa do przodu i nauczyć się przyjmować to z pokorą i pełną świadomością. Nie ważne jakim kosztem, ale jakim osiągnięciem. Och, no ile mam jeszcze czekać? tak wreszcie ktoś się wyłania z portalu ... O.MOJE.MAJTKI... Czy to możliwe? Nie ...naprawdę? TAK,NIE, NIE, TAK.. Och, nie wiem...Czy to możliwe? Nie...naprawdę? Tego się nie spodziewałam. Clary skup się, teraz nie czas na zachwyt, tylko na ostre starcie. Jak już zapewne zauważyliście naszym prezentem powitalnym jest sprawdzanie ich umiejętności w walce, choć umiejętności Alecowi nie brakuje. Wręcz przeciwnie. Muszę kogoś zaatakować. Nawet nie wiem z kim mam ten zaszczyt...wybieram Aleca. Oj tak, ciekawe czy mnie pozna? najpierw sprawy służbowe. Dopiero potem poukładam sobie mętlik jaki mi się narodził. DO ROBOTY... OCZAMI ALECA Okej, okej...Myśl, myśl, myśl. Albo mam tylko takie przeczucie, albo rzeczywiście chcą nas zaatakować. Dlaczego? Czy to komitet powitalny? Czy też sprawdzanie naszych umiejętności. No cóż w moje się nie wątpi, a co dopiero w Jace'a... Na mnie i Isabell idzie jakaś dziewczyna i chyba chłopak. Zaraz, zaraz czy to nie jest Clary...nie, to nie możliwe....

piątek, 20 marca 2015

Nazywam się Clary Morgenstern i jestem Nocną  Łowczynią. Mieszkam w Nowym Jorku, w Instytucie z Nefilim i całą zgrają sztyletów. Razem z moim bratem Sebastianem stanowimy nie lada wyzwanie dla świata. Ja uparta, odważna i nie zwyciężona, a Seba niezwykle przystojny, silny, bezczelny i nie wiarygodnie brutalny, w tym co robi. Oczywiście jest jeszcze lepszy we wszystkim niż ja. Świat dziękuje za takich jak mój brat… Nie licząc oczywiście wszystkiego co obróci w popiół np. w czasie niechcianego dnia kiedy to…
 Ps. Czytaj dalej a wszystkiego się dowiesz?
                                           
                                              Oczami Clary
-Jak to czemu tutaj przyjadą? Mają prawo być tu, jak my- nie rozumiałam o co robi taką awanturę? Znajdowaliśmy się właśnie w krępującej sytuacji… sprzeczka brat z siostrą.
-Jakie prawo?!- zapytał Seba rozwścieczony- Jeżeli ktoś ma prawo to ja do tego żeby ich wywalić na zbite mordy przez…- nie dokończył bo wszedł Tim. Oczywiście w złym momencie z resztą jak zawsze. Czy on nie nauczy się trochę kultury i wyparowywania jak na niego groźnie popatrzę.
- O co znowu beczysz?-zapytał mojego brata. No tak, jeszcze tego brakowało. Mina zrzedła mi doszczętnie.
-Jak tu zaraz ktoś zacznie beczeć to będą to te…
-Sebastianie nie zapominaj o wychowaniu, bo inaczej będziesz wysiał na linie przez następne 3 godziny w Sali treningowej i ostro ćwiczył- tym razem to było matka Tima i żona, szefa instytutu. Delewa. Uwielbiam ją. Jest jedyną osobą, która potrafi go zamknąć. Spojrzałam na nią i posłałam jej po dziękujący uśmiech.- Rozumiesz?
-Tak- mrukną pod nosem
-Słucham, bo nie dosłyszałam- piękna czerwono włosa kobieta o wysokim wzroście i szczupłym ciele zawsze pokazywała się z surowym charakterem, kiedy sama się denerwowała. Włosy oczywiście farbowane. Nie uważam żeby jej ten kolor pasował, ale każdy ma inny gust. Ja z resztą też nie najpiękniejsza z moimi krótkimi włosami do szyi, o kolorze rudym. Małym wzroście, bo aż 162 cm wzrostu, drobnego ciała, ale z wielkimi stopami. Nie na widzę ich. Numerek 39. A Ja bym chciała 36-37 ale nóg się nie wybiera. Mogę się tylko cieszyć, że je w ogóle mam a nie tak jak pan Jems. Wózek inwalicki od paru lat, ale to opowiem następnego razu. Teraz trzeba zająć się bratalem. Czemu zawsze ja?
-Powiedziałem TAK!!!- I szybkim krokiem ruszył do drzwi wyjściowych
-Tak mi się zdawało, że żle zareaguje na wiadomość o przyjeździe nowych uczniów- spojrzała na mnie, a ja nadal tępo się gapiłam to na Tima to na nią.- Sprawdzę gdzie poszedł- Po czym wyszła z biblioteki. Bardziej lubię  ją niż jej męża Jemsa. Jest taki dziwny i nie ogarnięty. Za to Delewa nie ziemsko poukładana i wszechobecna wszędzie gdzie są kłopoty.
- Wiesz, że nie znosi nowo przybyłych, a zwłaszcza chłopaków.
- Mnie jakoś znosi- powiedział Tim
- Tak, ale ty jesteś tu od urodzenia-powiedziałam sarkastycznie
-Jakbym nie wiedział-droczył się ze mną.
- Wiesz co miałam na myśli. Nie rób z siebie pajaca.
-Wiem ze jestem ciężki do zniesienia ale jak przyjadą ci nowi, to będzie dopiero koszmar… Słyszałem, że jedno gorsze od drugiego, co oznacza tylko kłopoty i mnóstwo kłótni- uśmiechnął się
- Skąd wiesz ?
- Podsłuchałem rozmowę rodziców przy spacerze.
-Wiesz może cos więcej ?
- Może tak… i może nie- o nie, tak się bawić nie będziemy- jak chcesz wiedzieć to musisz ze mną wyjść do Taki i udawać niezmiernie we mnie zakochaną- hahahaha pomyślałam i co jeszcze?
- Tak pewnie… i może mam się przebrać za hot doga i wołać „niech mnie wszyscy liżą, jestem lepsza od tajskich kiełbasek!”.
- Jak chcesz. Możemy spróbować, ale nie wiem skąd wyczaśniesz kostium…- uśmiech nie schodził z jego twarzy
- Nie dziękuje. Sebastian i tak nie pozwoli mi przez najbliższy czas nigdzie wychodzić. Po za tym, i tak przyjadą wieczorem, więc odpuszczę niechciane widowisko- no i co teraz?
- Jeszcze się ze mną umówisz- powiedział drwiąco i wyszedł
- Jak zostanę starą panną i zabraknie kotów do głaskania- powiedziałam na głos do samej siebie. Och, nie chce mi się jeszcze pilnować Sebastiana. Kiedyś o mało nie zabił Mejna za to, że mnie pocałował po naszej randce. Pech chciał, że Seba wychodził o 3 nad ranem po pomarańcze bo jak powiedział ,,Nudzi mi się i chce je wykorzystać do niecnych celów’’. Niestety żadne kilogramy owoców nie pomogły żeby pozwolił na ponowne spotkanie z ,,Plamiaczem’’. Czemu plamiacz? Bo zanim się rozstaliśmy wylał na mnie ,,niechcący’’ sok z jagód. Uważał, że ,,Seba tobą manipuluje, a ty tego nie widzisz’’. Po tym, go już nie widziałam bo wyjechał do innego Instytutu. Chyba do Las Vegas. Z resztą nie ważne i tak nie był dla mnie nie stworzony. Czasami udawał małą dziewczynkę, bo boi się demonów. Nocny Łowca! Jak można bać się demonów? Nie zrozumiem nigdy. To tak jak by się bać skakać na główkę do basenu i pływać z rekinem. Wszystko powinno mieć przed tobą respekt.
                               4 godziny później, ok 17:30…
-Sebastianie proszę bądź dla nich miły. Co jeśli się okaże, że są nimi nasi przyszli przyjaciele.- właśnie wielką siła wyciągnęłam go z pokoju, abyśmy powitali nowych uczniów Instytutu.
-Nie będzie żadnej przyjaźni miedzy NAMI a karaluchami!
-Wywrzeszczałeś się już, czy może wetknąć ci tampon do dupy żebyś miał więcej powodów!?- tym razem to ja podniosłam na niego głos -Chce po prostu żebyś dał innym szanse, bo nie wszyscy na tej ziemi są żli i nie do zniesienia.
-Oj tak, oj tak kochanie. Wszyscy oprócz mojej kochanej siostrzyczki.
- Nie lubię kiedy mówisz do mnie kochanie. Jestem twoją siostrą, a nie kochanką na jedną noc. Np. z Kają. Wiedziałeś, że jest w tobie zakochana i że zrobi dla ciebie wszystko.
- Wcale jej nie wykorzystałem. Sama wskoczyła mi do łóżka.
-Uwodziłeś, po bzykałeś i teraz traktujesz ją jak śmieć! Nie umiesz się trzymać reguł!- ostro mu wygarnęłam co o tym myślałam - Nie wiem czy wtedy zauważyłeś ale to był jej pierwszy raz!
- Hym, skoro tak mówisz może nie wiem. Z resztą to nie ma teraz znaczenia. Mamy poważniejsze problemy.
-Nie uważam nowych za problem. Przecież ich nie znasz. A może coś przede mną ukrywasz?
-Jednego debila poznałem kiedyś osobiście. O reście sama się przekonasz i szybko dojdziesz do tego, że jak zawsze miałem racje- powiedział.
-Dam sobie odpiłować paznokcie, że tak nie jest- nasza sprzeczka doprowadza mnie już do szału. Akurat wtedy kiedy muszą przyjechać nowi! Ehh…nienawidziłam tego.
-Przygotuje pilniki na jutro- po czym przyspieszył kroku- Nie przegapię tego momentu jak wam szczęka opadnie
Powoli zbliżaliśmy się do celu. Nie wiem czemu, ale bałam się tego co miałam za chwile przeżyć. Wszyscy mówią o nich żle, a ja nawet nie wiem kto przyjedzie. Mam tylko nadzieje, że przez nich nie wpadnę w jakieś kłopoty, choć wydaje się to nie możliwe. Właśnie dotarliśmy do sali treningowej, gdzie mamy ich przywitać. I to jeszcze jak…
                                                Oczami Tima
Jeżeli te bachory będą chciały odbić mi Clary, od razu mogą nie wychodzić spod pierzyny. Dotrzekają się ostrego przywitania ze wszystkich znanych mi adresów naszych mieszkańców. Nasz instytut od dawna nie miewał nowych uczniów. Ostatnimi przybyłymi byli Sebastian i Clary Morgensternowie, a wcześniej Kaja Penellow i jej kuzyn Krystian Blackwell. Naprawdę super gościu. Potem Konstanty Dilejjnew. Był adoptowany nie długo po śmierci rodziców. Mamy jeszcze moją siostrę Adrię i wielkiego pajaca Instytutowego, którego wszyscy olewają, bo jest nie tam tego…Michała Gobideserta. Choć czasami mi się tylko wydaje, że udaje…przeczucie? Nie wiem, może przyciąganie. O tak przyciąga…nie, matko o czym ja myśle.Nie musze o czymś innym myśleć. Tak już wiem, z resztą nie ważne… Ach tak, są jeszcze moi rodzice Jems i Delewa Aretanowie. Tak wiem, dziwne nazwisko. Niestety takie mamy. Nasza rodzina i tak nie jest do końca normalna. Z resztą jaka rodzina Nocnych Łowców jest normalna. Każda skrywa mroczną tajemnice. Czego i tak się nie długo dowiemy…





Mniej więcej:)

                                                               Mój 1 blog
                                                                      
                                                                       o
                                                     
                                                      DARACH ANIOŁA,
                                                            
                                                              nowa historia
                                                                     
                                                                   miłości
                                                                 przyjaźni
                                                                  więzach
                     
                          rodzinnych,        dobrych          i          tych          złych  !!!


                                                                    PT...:


    ,,PRZEZNACZENIE POWSTAJE - JACE I CLARY''...

                                                                                                                                                                                    
                                                           KSIĘGA I                                                                              


PT: ,, Czarne okulary'' - Clary odzyska siebie, rodzinę i przeszłość, której nie wyjawili.   Sekrety, wspomnienia....Dajmy się ponieść wyobraźni i odszukajmy zgubę prawdy...