sobota, 9 stycznia 2016

Hejka XD

Cóż mam powiedzieć?
Stanęłam głupio w miejscu i nawet nic z tym nie robię... ;(
Widzę, że wchodzicie i czekacie na następne rozdziały.
Hm, wydaje mi się że źle podeszłam do pisania tego opowiadania. Fantastykę pisze mi się trudniej :D. Powinnam go dokładnie przemyśleć i przynajmniej zrobić jakiś szkic kolejnych rozdziałów.
Napisać kilka do przodu żebyście nie musieli tak długo czekać. Fajnie by było gdyby były jeszcze spójne, logiczne, gramatyczne, bez błędów ortograficznych i interpunkcyjnych... ;)
Może nie będzie to idealne ale postaram się żeby to wyglądało na jedną całość.
Myślałam, że pisanie jest łatwiejsze ale się pomyliłam.
Bardzo was wszystkich za to przepraszam. Sama nie lubię kiedy muszę długo czekać na rozdział albo kiedy ktoś go po prostu zostawi bez niczego. Najgorzej kiedy się usuwa!!! :@
Ja nie usunę, zostawić na zawsze bez zakończenia też raczej nie zostawie XD
Ale tak jak mówię muszę popracować bo od du*y strony zaczęłam XD. Nwm jak długo to potrwa ponieważ jestem w 1 klasie liceum i głupia ja - założyłam jeszcze jednego bloga:

http://niejestemblog.blogspot.com/?m=1

Gdyby ktoś chciał wejść to zapraszam XD jest ono nieco bardziej przemyślane. Rozdziały są dłuższe i wgl. Jest to całkowicie historia wymyślona przeze mnie. Czasy współczesne :D bez fantastyki XD

Dam znać kiedy powinnam powrócić tutaj :* także wchodzcie co jakiś czas XD może akurat coś będzie XD
Dziękuje za waszą cierpliwość i przepraszam za chwilowe zawieszenie bloga :(
Do usłyszenia :*

sobota, 3 października 2015

‘’Dzisiaj mnie nie będziesz miał ‘’

Hejo nie mogłam się już doczekać żeby jednak wstawić rozdział. I o to jest. Dostałam weny (no można tak powiedzieć) i coś ,,wykiełbasiłam’’ na tej kartce :D Miłego czytania i proszę o komentarze XD Pozdrawiam Nikirum :*

OCZMI JACE’A
-Hm, co ja mogę zrobić? – Przysuneła się do mnie jeszcze trochę i wyszeptała- Za około 10 minut się tego dowiesz.
Spojrzałem na nią pytająco, na co jej oczy odpowiedziały ,,Idioto za 10 minut umrzesz!’’ Niezbyt pocieszające, no nie?

-Lepiej mnie uwolnij! - Ryczę i zaczynam się z nią szarpać, ale wszystko na nic. Chciałbym w nią rzucić moim talerzem, ale szkoda mi jeszcze nie wyżu tego jedzenia.
-Po co? Tak jest o wiele lepiej – Odpowiedziała mi.
-Po co?! – Powtórzyłem z sarkazmem - Po to, żebym mógł złapać twój jędrny tyłeczek i przygryźć ten pikantny języczek.
-Ach, no tak. To może ja zacznę? – Spytała ku mojemu zdziwieniu. Uśmiechnąłem się na myśl, że zaraz ją posiądę na tej podłodze, w tym kusym ubraniu.

Odwzajemniła mój uśmiech, odłożyła wszystko co miała w rękach oprócz sznura. ‘’Będzie zabawa’’ pomyślałem. Po chwili usiadła na moich kolanach. Syknąłem z podniecenia jej zachowaniem i wyglądem.

Miała na sobie mini czarną spodniczkę, krwisto czerwoną bluzeczkę na ramiączkach z małym napisem ‘’Dzisiaj mnie nie będziesz miał ‘’ i dużym dekoltem. Co za zbieg okoliczności, właśnie że to ja będę ją dzisiaj miał. Po dokładnym obejrzeniu jej dekoltu doszedłem do wniosku, że ona nie posiada stanika. Na Anioła zaraz mnie rozsadzi!

-Już się nie mogę doczekać – Powiedziałem ochryple i oceniając jej zgrabne, i blade nogi usłyszałem jej słodki głos.
-Ja również.

Podniosłem wzrok do jej zbliżających się czerwonych ust, które chciały moich wysuszonych warg. Musiałem je obliczać. Były już tak blisko aby przystanąć centymetr od moich. Widać, że nie lubi się śpieszyć.
W końcu otworzyłem oczy, a ona przyłożyła mi mocno z liścia, i raniąc długimi czarnymi paznokciami, obwiązała moje ciało sznurem do krzesła, o którym całkowicie zapomniałem. Po chwili otrzeźwienia zacząłem się od nowa szarpać. Próba wydostania się z mocno ściśniętego sznura kończy się moją całkowitą klęską. Wzdycham i jęczę. Jedyną rzeczą jaką dokonałem to kwiczenie krzesła o czerwone kafelki naszej kuchni.

- Ja pierniczę, kurwa co to ma do jasnej, jebanej cholery znaczyć! – Przeklinam
Biorę kilka oddechów na uspokojenie.
Słyszę kopnięcie, i z głośnym hukiem upadam na twarde podłoże.
Swoje złowrogie spojrzenie prowadzę w lewą stronę i widzę uśmiechniętą od ucha do ucha Clary. Znowu do mnie podchodzi i znowu siada na mnie okrakiem. Mimo to leże nieruchomo na tej jebanej podłodze i jej z siebie nie zrzucam. Przecież nas uczono jak sobie radzić w takich sytuacjach, a mimo tego, ja nie potrafię się bronić przed tą małą piękną kobietą.
Głośno wzdychamprzymykam powieki. Chwilę po poddaniu sie czuję jej słodkie wargi na moich ustach. Zamurowało mnie ale po kilku sekundach przypominam sobie jak to się robi. Pogłębiam ten elektryczny pocałunek. Chciałbym dotknąć jej policzka i ja do siebie przybliżyć ale związane ręce i ciało mi na to nie pozwalają. Ona natomiast wczepia swoje małe dłonie w moje włosy i przyciąga moją głowę bardziej do siebie. Jej ręka wędruje w dół moich spodni, a ja zaraz stracę nad sobą panowanie. Co się ze mną dzieje? Nie wiem ale niech nie przestaje, cokolwiek to jest. Po kilku minutach odrywamy się od siebie zdyszani. Pragnąc więcej podnoszę lekko głowę, ale widzę, że nic z tego.

-Na Anioła, więcej. PROSZĘ- Ale ona nie ustępuję i schodzi ze mnie….

Haha no i jak? Mi się bardzo to podoba. A za jakiś czas będzie więcej XD komentarze... XD

czwartek, 9 lipca 2015

Nawet nie drgnie...

OCZAMI JACE’A

Minął tydzień, a ja i stuknięta ruda nie widzieliśmy się ani razu od ,,ostatniego gówna’’. Sądzę, że nauczyłem ją dobrego zachowania. Jedyny poważny problem to ten, że Clary dzień i noc przesiaduje w sali treningowej. Nie zaglądałem ale wierze wszystkim na słowo, że tam właśnie jest również w tej chwili. Wszyscy wiemy, że to przeze mnie. Ja się tym nie przejmuje, choć nie mogę zbytnio ćwiczyć. Ale w końcu będzie musiała z tam tond wyjść, a wtedy będę zajmował sale przez kolejny miesiąc.
Siedzę sobie w kuchni i przeglądam co mam na talerzu. Trochę warzyw i jajko sadzone. Nie wiem co robić, więc biorę trochę do ust i żuje niemiłosiernie wolno, głośno mlaskając. Podnoszę wzrok i napotykam hipnotyzujące spojrzenie Clary. Czekaj… Clary?! To znaczy, że sala jest wolna. Już mam zamiar biegiem wypaść z kuchni kiedy nagle rzuca we mnie sztyletem 12 centymetrowym.
Dostało mi się zrobiłem za wolny unik i przyszpiliła mi gacie do nogi krzesła. Cholera.
Patrzę z powrotem na nią i widzę zadziorny uśmieszek. Hah jak miło. Również się uśmiecham. Trochę mniej przyjaźnie ale jednak.
Podchodzi do mnie leniwo kołysząc delikatnie biodrami. Odrywam od niej wzrok i próbuję wyciągnąć sztylet. Nawet nie drgnie. Ma celny rzut i cholernie mocny. Dobrze, że to tylko spodnie. Lubię moje obie nogi.
Znowu na nią spojrzałem, a moją uwagę przykuło to co trzymała w teraz w rękach.
Miała drugi sztylet w lewej ręce, jabłko, dwie marchewki, opaskę, sznur, długi i gruby- Na Anioła, co ona chce? I chyba czarny marke.

-Cześć.- Mruknęła i pocałowała mnie w policzek. Odrętwiałem.
-Co ty do cholery wyprawiasz?!- Pytam autentycznie zszokowany.
-Ja?- Spytała niewinnie i delikatnie zatrzepotała rzęsami….

Hej, hej wiem, że długo mnie nie było ale jestem. Jutro albo w przyszłym tygodniu wyjeżdżam do Austrii i nie będzie mnie przez 5 tygodni. Kiedy tylko wrócę coś dodam  :* macie tu krótki rozdział. Jeżeli mi się uda może dzisiaj będzie jeszcze drugi. :D Zobaczymy. Ciekawi co Clary wymyśliła? Jaka to będzie zemsta?:) hm ja jestem ciekawa i jego i waszej reakcji. Laptop mi się teraz zaciął i pisze na kompie. A potem dodam, może przez telefon. Do zobaczenia:D

piątek, 12 czerwca 2015

On ma swój gabinet?

Ten rozdział jest dla wszystkich komentujących i oczekujących. Specjlnie dla was dłuuugi(no chyba najdłuższy rozdział):)))



OCZAMI JACE’A


Myśląc logicznie dochodzę do wniosku, że pewna osoba zrobiła mi ,,Śmierdzący, zielony żart’’. Mam prawo się o to wkurzać. Wyglądem przypominam zgniłą trawę, a zapachem odpycham jak… nawet nie wiem co można określić ten specyficzny zapach. Łe. To, że ją oblałem resztami ,,wszystkiego’’ nie znaczy, że na tym się to skończy. Popamięta mnie ta stuknięta ruda…


OCZAMI ALEC’A


W czasie porannego prysznicu, słyszałem hałas na korytarzu. Nie wiem o co biegało ale chyba też nie chcę wiedzieć. Siedziałem na dywanie w moim nowym pokoju i przeglądałem zdjęcia. Nasze wspólne z Clary, Izz, kilka z Jace’ m i rodzicami. Odłożyłem kupkę tych wspomnień i zacząłem szkicować na kartce. Pokój nie jest w moim typie, więc trochę go podrasuje. Wyciągam kredki z piórnika i koloruje wybrane fragmenty. Trochę tym, trochę tamtym i … gotowe!
-Alec nie widziałeś może….- Oczywiście Iz wchodzi bez pukania, bo to przecież publiczna toaleta dla lesbijek. (Gdyby co, nie mam nic do lesbijek ani do nikogo, ale mam słabość do gejów…, od Nicol)?
-Czego chcesz?- pytam trochę za ostro, ale to jednak powinno czegoś nauczyć o prywatności- Ile razy mam ci powtarzać, że masz pukać? Czy ja wchodzę do ciebie jak do obory dla świń, a może tornado niechcący cię tu wepchnęło? Hę? – Moja siostra patrzy na mnie rozgniewanym wzrokiem. Oboje wyglądamy zapewne na równo rozwścieczonych.
-Chciałam zapytać czy nie widziałeś Sebastiana. I owszem, to jest obora dla świń, jedna nawet siedzi na środku w wielkim bagnie bałaganu, porannej lewej nodze, na którą chyba dzisiaj wstałeś i topniejący we własnym humorze, landryno jedna.- połowę z tego do mnie nie dotarła, bo myślami jestem wciąż gdzie indziej. A druga połowa była równie sugestywna jak ta pierwsza.
-Bądź co bądź, wypraszam ciebie księżniczko z tej ,,obory’’ dla świń, bo jedna z nich, czyli ty, idzie właśnie na szlachtę- wywaliłem ją z mojego pokoju i zamykając drzwi powiedziałem jeszcze- Papa. Zakupy dobrze ci zrobią.
-Chyba tobie- odcięła się
Wracam do miejsca mojego posiedzenia i przyglądam się uważnie planowi, ,,szkicowi’’ przedstawiający przyszły pokój. Muszę pójść do kilku sklepu, może z Jace ’m i Iz, albo nie Iz pójdzie sama i sama będzie ,,toczyć ‘’ swoje zakupy.
Ale najpierw rzucę coś na ząb. Idę do kuchni.
Wychodzę ze swojego pokoju i znowu przyglądam się ścianom, obrazom, sufitom i wszystkiemu co tu jest (wszystko wygląda jak w filmie o DA). Starocie, ale jakie piękne. Chyba potrawie się zachwycać wszystkim. Czy ta podłoga nie jest przypadkiem inna niż w tamtym korytarzu? Bum…przewracam się na podłogę i słyszę czyjeś skomlenie i cichy śmiech. Podnoszę głowę i widzę…jak miała na imię?
-Hejo, jestem Adria- podaje mi swoją małą dłoń i mocno ściska. – Lubisz ludzi? Jeśli tak to będę twoją nową przyjaciółką-widzę wielkiego banana na jej ustach.
-Tia, Alec jestem -odchrząknąłem- To znaczy nazywam się Alec…
-Przecież wiem jak masz na imię ty głupolu.
-Tylko nie głupol- odpowiedziałem, trochę obrażony.
-O ho, widzę , że ktoś tu wstał lewą nogą. Nic nie szkodzi, zaraz się tym zajmiemy- kolejny uśmiech, tak bardzo promienny. I to do mnie. Czy ja tu właśnie myślę o uśmiechach, które mi wysyła? Rzeczywiście chyba jestem głupolem. Człowieku ogarnij się trochę. Myśl o Clary, myśl o Clary…
-Dziwna jesteś- odchrząknąłem- Cholerka, sorki nie chciałem..
-Przecież wiem- kolejny tym razem nieśmiały uśmiech- Po co być normalnym, ja lubię dziwnych i powalonych entuzjastycznych ludzi. Reszta jest do bani i okropnie nudna.- zaczęła przeciągać ostatnie zdanie- Mówię ci flaki z olejem są bardziej ciekawe od naszych mieszkańców, w tym Instytucie. Ha, co ja mówię. Nie licząc w to całe towarzystwo, oczywiście mnie, Michała i trochę Clary. Znasz Michała? Pewnie jeszcze nie, zaraz ci go przedstawię, zapewne jest w swoim gabinecie- dziwnie na nią spoglądam.
-On ma swój gabinet?- pytam zdezorientowany
-No pewnie, że ma. Bo niby kto by ojcu pomagał w ogarnięciu, tych masowych gór papierów. Mama nie może bo nas trenuje, a tato siedzi na wózku odkąd miał ten tra-gi-czny wy-pa-dek. Tak, tato zawsze to niezmiernie przeciąga. To akurat jest nudne.
-Okej, więc idziemy do Michała i co dalej? - pytam bo co mam powiedzieć?
-Hmn, poznasz go. Jest naprawdę super gościem. Hihi. Osobiście uważam, że jest gejem. A ja uwielbiam gejów. Są super i mają zarąbisty gust. Co myślisz o gejach? Może sam nim jesteś? Hę? Opowiadaj. – spogląda na mnie, a ja na nią. Do czego to straszne spotkanie doprowadziło?
-Wiesz, chyba jednak pójdę z powrotem w stronę kuchni- mówię niepewnie.
-Nie, no coś ty. Jak już mówiłam, Michał jest w gabinecie, a nie w kuchni. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- pyta spod długich ciemnych rzęs.
-Tak, ale ty mnie nie- odpowiadam szybko.
-Aha, to skoro tak to idziemy do tej kuchni. Co ty na to?
Właśnie stoi przede mną i oczekuje odpowiedzi. Jakby to zacząć żeby jej nie urazić, ale dać do zrozumienia, że wolę pójść sam? Jest dla mnie miła, więc.
-Dobra chodźmy do kuchni- mówię zrezygnowany. Szturcha mnie ramieniem i ciągnie w przeciwną stronę.
Idziemy chwile w ciszy, która trwa dokładnie 5,6,9,
-To co lubisz jeść na drugie śniadanie?- długo nie mogłem liczyć bo przecież jak?
-Nie wiem, może jakąś kromkę czy coś. – Czy ona musi wiedzieć wszystko?
-Jak to ,,nie wiem’’? odpowiedzi nie znasz od tylu lat czy ciągle zmieniasz obyczaje?- no dobra, gramy w głupie pytania, głupie odpowiedzi
-To zależy…-przerwała mi
-Od czego?
-Pogody, nastawienia, zachcianki- kręci z dezaprobatą głową- Co?
-Jajco. Haha. Wszyscy zawsze się na to nabierają-odpowiada z entuzjazmem. Ile go można mieć?
-Tak, no pewnie. Ha-ha-ha, normalnie rzygam tęczą…
-Kąśliwe uwagi to twoja specjalizacja, czy po prostu chcesz mnie poderwać?- Opada mi szczeka, nie wiedziałem, że tak to może wyglądać. Totalne załamanie. Cholera.
-Nie-dukam- Oczywiście, że nie- Teraz paraliż. Czy od takiego pytania można w ogóle dostać paraliżu?
-Obrażasz mnie, ty gadzie jeden. – stoi na palcach i szepcze do mojego ucha- Ps. Już mi się podobasz. A tak na marginesie mam 16 lat- i całuje mnie w policzek.- Żartowałam tylko głupolu. Nie zadręczaj się tak- pocałunek w drugi policzek- Chodźmy już- mówi i ciągnie mnie za rękę.
-Co to miało być?- pytam zaczerwieniony i skrepowany.
-,,To’’, czyli masz na myśli pocałunek w policzki?-kiwam przesadnie głową - To jest moja nowa specjalizacja. Całuję w policzki przystojniaków, którzy robią na mnie wrażenie -szybko mrugam żeby ogarnąć to co do mnie mówi.
-Aha- Tylko na tyle mnie teraz stać?
I w ten niezwykle urodziwy poranek, czy coś zaprzyjaźniam się z irytującą małolatą. Na Anioła, schodzę na psy. Co jeszcze mnie tu czeka, nie licząc późniejszego spotkania z Michałem-gejem?


środa, 27 maja 2015

Roz.11. Sądzę, że tak...

HEJO CHCIAŁAM WAS TROCHĘ POSZAMTAŻOWAĆ:) A WIĘĆ, JEŻELI POD TYM POSTEM NIE POJAWI SIĘ PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY(MOŻNA TAKZE ANONIMOWO :D
TEN ROZDZIAŁ CHCIAŁAM DEDYKOWAĆ WSZYSTKIM, KTÓRZY KOMENTUJĄ, CZYTAJĄ I CZEKAJĄ NA NEXTASA:)
ALE PRZEDE WSZYSTKIM JEST TA PIERWSZA DEDYK DLA MOJEJ SŁODKIEJ I NIEPOWTARZALNEJ MAGDZI I OLIWI, KTORA NIE DAJE SOBĄPOMIATAĆ, ZABIJA WSZYSTKICH WZROKIEM I CAŁKOWICIE ZNIEWALA SWOIMI DZISIJSZYM ZACHOWANIEM :D UWIELBIAM WAS I DZIEKUJE<3

PS. ROZDZIAŁ KRÓCIUTKI, SPORO NAUKI I CZYTANIA. CZY KTOŚ CZYTAŁ SERIĘ UPADLI? JEST SUPERAŚNA. SERDECZNIE POLECAM:)



OCZAMI CLARY


Dzień jak dzień. Budzę się, przecieram zaspane oczy, rozciągam się w łóżku, robię kilka wdechów i wydechów żeby dojść do rzeczywistości. Nudna jest. Chce jeszcze chwilę pomyśleć. Nagle do drzwi walą czyjeś pięści i głośny wrzask, ale ja nic nie rozumiem. Stłumione odgłosy cichną. Co to miało być? Odwracam się na drugi bok i jeszcze chwilę leże nieruchomo. Nagle do pokoju wpada Jace. Uważnie się sobie przyglądamy, po czym wybucham głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Łzy śmiechu mi się leją po zaczerwienionych policzkach. Haha, ale ma odcień skóry. Co on zrobił. Jak on wygląda. Wiedziałam, ze jest ,,brzydki’’ ale to żebym nie zauważyła wcześniej TEGO, to chyba nie możliwe. Prawda? Jest wściekły. Wygląda dosyć ciekawie w tym odcieniu starej pleśni. Podchodzi do mnie, za plecami trzyma chyba wiaderko. Po co mu to?
-Jace lepiej tego nie rób- Izabell stoi w drzwiach i bacznie nam się przyglądając obiera banana- Pożałujesz tego- Ostrzega go, ale on nic sobie z tego nie robi. Ja jestem wryta w łożu i nie mogę się ruszyć. Jaką ubrałam bieliznę? Oby nie tej zielonej, okropnie w niej wyglądam. Czemu zastanawiam się nad bielizną? Ciężko wzdycham kiedy się odzywa.
-To ona pożałuje-wysyczał i zanim mrugnęłam wylał na mnie wiaderko z resztkami jedzenia, starej zupy, zgniłej ryby, sałatki greckiej i chyba…o nie.
-To za to jak wyglądam- pokazał na siebie i dumnie się uśmiechnął wyszedłszy z pomieszczenia zatrzasnął za sobą drzwi.
I znowu wdech wydech, wdech wydech…wdech wydech. Śmierdzę, okropnie, jestem poklejona. To jest obrzydliwe i nie higieniczne. Czemu uważał, że ja mu to zrobiłam?
-Izz czy to są odchody Churcha, z jego kuwety?-proszę nie, powiedz, że się mylę. Jęczę głośno w myślach.
-Sądzę, że tak- zaśmiała się
-To do cholery nie jest ani trochę śmieszne- sama zaczęłam głupio chichotać- To jest obrzydliwe. Łe…
-Uważam, że wyglądasz i śmierdzisz znacznie gorzej od Jace’a -powiedziała-Wiesz, wiem dlaczego mu to zrobiłaś, ale nie wiem gdzie masz kosz. Korzystając z okazji…-mówiąc to rzuciła skórkę banana na mnie- szybko stąd spadam.- Obróciła się na gigantycznych białych szpilkach i śmiejąc się pod nosem wychodziła.
-Iz zabije, oboje-wysyczałam to przez chwilowe obrzydzenie- Lepiej uciekaj-ostrzegłam ją i powoli wstawałam z posłania, kierując się do mojej łazienki. Nie planowałam kąpieli dzisiaj rano.– Ugh- Z czaskiem zamknęłam drzwi, przekręcając kluczyk i wchodząc pod gorącą wodę...


sobota, 16 maja 2015

I znowu, dobranoc…

Hej Hello:) jak tam? Teraz mam dla was nowy rozdział mam nadzieję, że wam się spodoba proszę o komentarze. Po raz pierwszy opisałam wygląd i nawet mi się to podoba:) nie umiem dodawać te różne zdjęcia z Internetu i nawet nie mam na to czasu :( więc mam nadzieję, że to wystarczy. Tu się liczy wyobraźnia:)A tak na marginesie raczej nie będę opisywać kto jak jest ubrany. Ale może czasem. Nie znam się na ubraniach i tych takich tam rzeczach (nie miejcie mi tego za złe).
A tu macie trochę Jace 'a. Może wam się spodoba, chciałam wam go trochę przybliżyć. Nie myślę jak chłopak więc opisy mogę być marne i jego myśli:) ale to tylko moje zdanie. Każdy myśli i mówi inaczej. Jeżeli macie jakieś pytanie czy coś innego, śmiało czekam:) MIŁEGO CZYTANIA!!!XD


OCZAMI JACE’A

-Gówniany wierszyk, nic z niego nie kapuję. Gówniane słowa, które nie mają najmniejszego sensu. Gówniane przeznaczenie, które sobie wsadzę gdzieś. Gówniana miłość, której nigdzie nie ma, i której nie potrzebuję. Gówniane życie, które chyba nazwę ,,Gówniane życie, gównianego życia. Z gównianą szczyptą gówna’’. Z jednego gówna wdeptuję w drugie, nie oczyszczając nóg z poprzedniego. Gówno, gówno, gówno!!! Na gówno mi to wszystko! To będzie chyba słowo dnia.
Mam dość nie potrafię sobie poukładać tych informacji. Chyba zrobili mi pranie mózgu, przez czas zatrzymania w ciemnościach. Clary wypięła na mnie tyłek, a ja udaję nieszczęśliwego i udręczonego. Wtedy się odczepi. Ona mi nie pomoże, a ja jej. Proste? Proste. Jak dwa plus dwa równa się miłość. Haha. Musze tylko znaleźć te drugie plus dwa i czeka mnie ta ,,miłość’. Żygać mi się chce, kiedy myślę, o tym wszystkim. Co za pierdolenie istot nadprzyrodzonych, z moim wdziękiem sobie myślą? Nie dość, że każdy jest czystej krwi prawiczkiem, to jeszcze mi każą szukać tego gówna. Co za wstyd. Ugh.

Od razu kiedy wróciliśmy z Clary, poszedłem do mojego nowego pokoju, który wskazała mi Iz. Pokój jest średniej wielkości, z dużym oknem z widokiem na wschodni park. Muszę się tam wybrać. Łóżko jest podwójne. W sam raz na pieprzenie się. Nie obchodzi mnie, co inni sobie pomyślą. Nie mam szafy tylko komodę z ciemnego drewna, z resztą takiego samego jak wszystko co się tutaj znajduje. Zamiast biurka jest zwykły mały stoliczek, z dwoma krzesłami i trzema półkami nad nim. Nie ma tam ani jednej książki. Dziwne. Są jeszcze ciężkie, wręcz czarne zasłony na okno, obraz jakiegoś krajobrazu nad jeziorem, który wisi nad moim nowym łóżkiem. Będę musiał to ściągnąć i zawiesić cos innego. Stolik nocny z białą (lampką)stoi koło łóżka. Patrząc na górę widzę srebrny świecący żyrandol. Jest 12 żarówek z czego nie działa pięć, więc pokój jest niezbyt dobrze oświetlony. Zdążyłem ściągnąć buty i stoję teraz na miękkim białym dywanie, który zakrywa zimne kafelki. Gówno. Nie chce dywanu. Jutro go wywalę. Drzwi od środka też są białe. Kiedy spojrzę w lewo zauważam jeszcze inne drzwi. Pewnie do łazienki, też są białe. Ściany nie przyciągają zbytnio mojej uwagi. Są szarawe. Zapewne dawno już nie malowane, bo dam uciąć Alecowi głowę, że kiedyś były białe. Akcent białego znajduje się wszędzie. Ciekawe jak długo pokój był pusty i kto go miał? Czy miał gust? Nie wiem, na pewno nie jest to mój smak. Popracuję nad tym aby był odpowiedni. Kiedy się kładę do łóżka, stwierdzam, że materac nie jest stary, chyba dopiero co go wymieniali. Pościel jest miękka, a nie twarda jak po krochmaleniu w Idrysie i pachnie cytrusami. Mam dwie średniej wielkości poduszki i cienką kołdrę. Wszystko czarne, z końcówką białego obwodu. Jakżeby inaczej? Teraz nie mam ochoty na rozpakowywanie. Nie wziąłem nawet torb i plecaka. Jutro rano pójdę pod prysznic, o ile taki istnieje, w tej łazience. Zamykam oczy i widzę ciemność, ale wiem, że za chwilę przyśni mi się koszmar, a wtedy jak zawsze obudzę się zlany potem i nieświadomy miejsca, w którym się znajduję. Nie chcę spać, ale jestem okropnie zmęczony wszystkim co mnie teraz spotkało. Postaram się trzymać ciemności jak najdłużej, aby choć trochę wypocząć i odesłać koszmary nocne, które mam w każdą noc od dwóch lat. Nic nie pomaga, a ja jestem coraz bliżej autodestrukcji. Jeszcze raz otwieram i zamykam oczy, po czym wypuszczam wstrzymywane powietrze i cieszę się z chwili ciemności. Odchodzi, a ja znowu czuję się zgubiony. Kiedy wreszcie mnie opuści i da spokój? Chce tylko spać. Spać i mieć nadzieję, na którą nie zasługuję. I wiem, że to za wiele. Mówię sobie dobranoc. Śpij dobrze i wypocznij na jutro. Czy kiedyś ktoś to do mnie powie leżąc obok, a ja będę miał spełnione marzenie. Pokocham tę osobę całymi resztami mojej osobowości, która powoli niknie. I znowu, dobranoc…

Ciemność już odeszła, a na jej miejsce wstępuje Anabel. Znowu ona. Znowu przeszłość, z którą sobie nie radzę. Krzywda, którą mi wyrządziła jest tak wielka, że do dziś mnie nie opuszcza. Dałbym się dla niej wtedy zabić, ale teraz już nie teraz jej nienawidzę. Zostawiła mnie i wybrała jego. Powiedziała ze to było złe i nie powinna mnie w to wciągać. A ja nie rozumiem co chce przez to powiedzieć. Złamała mnie. Robimy i czujemy, a ja nie mogę jej odmówić. As potem pustka, która zostaje wypełniona gniewem. Złamane serce chce ją zabić już już mam to zrobić kiedy się budzi i przytula…do…do…do niego. A ja się łamię. Łamię się całkowicie. Idę do pokoju, a ona znowu się pojawia, i tak zawsze, bez przerwy, bez odpoczynku. Anabel nie zasługujesz na…

I znowu się budzę. Koszulka się do mnie lepi. Włosy mam posklejane, a pościel też jest przemoczona. Wstaję i idę do białych drzwi, które prowadzą do łazienki. Jest prysznic, na szczęście. Wyciągam ręcznik z pułki obok grzejnika. Kładę na zamkniętym kiblu, rozbieram się i wchodzę pod duży prysznic. Odkręcam zimną, wręcz lodowatą wodę i opieram się o szklaną ścianę. Jestem tym wszystkim okropnie zmęczony. Pod powiekami wzbierają mi się łzy, których nie jestem w stanie powstrzymać. Lecą ciurkiem, po całej twarzy, a resztki spłukuje lodowata woda. Po paru minutach się ogarniam i myję włosy szamponem, który stoi na półce. To szampon z pokrzyw. Kto jeszcze używa takich? Nie mam niczego innego więc nie będę narzekać. Spółkuję i mydle ręce szarym mydłem, po czym dotykam lodowatej skóry i zmywam brud z ostatnich dni, godzin, minut? Nie wiem ile byłem, poza swoim ciałem. Ale nie chce tam już wracać…


I jak, mogło być? Chcę szczere wyznania. a jeśli coś nie było dobrze też chcę się tego dowiedzieć:)

poniedziałek, 4 maja 2015

Krzywy Kieł

OCZAMI CLARY

-Za chwilę znajdziecie się znowu we własnych ciałach. Nikomu nie możecie powiedzieć, o tym co robiliście, z kim i gdzie się znajdowaliście- powiedział sobowtór Jace ’a
-Miałem nadzieję, że dacie nam jakieś wskazówki. Odnośnie naszego ,,przeznaczenia’’, że kim może być ta osoba-niezbyt chytry uśmieszek na jego twarzy i splątane włosy, mimo ciągłego przeczesywania niecierpliwymi palcami mówiły, że jest w złym stanie.
Nagle wszystkie nasze sobowtóry zgromadziły się w jednym miejscu zaczynając coś omawiać.
-Nie ładnie tak szeptać, kiedy obok są ludzie-głos Jace’ a ociekał sarkazmem
-Jace, zamknij ryja i słuchaj co nam mają do powiedzenia-jestem niecierpliwym człowiekiem. A jego towarzystwa mam już dość.
-Droga Clary, twoje słownictwo jest niezwykle urodziwe, aż zatykają się od tego uszy.- aroganckie spojrzenie i uśmiech z wyszczerbionym zębem. A jednak nie jest tak idealny. Hmn. To jego słaby punkt, może mu go wybiję? Może. Na razie jestem za bardzo zmęczona. Ale trzeba znaleźć więcej tych słabości i szybko zlikwidować zagrożenie, które jest jego obecnością.
Mimo wszystko nie sprawiał wrażenia jakby go obchodziło o czym rozmawiają te istoty. Trzeba je jakoś nazwać. Może 8 Odcieni Ciemnoty? Całkiem nieźle. Hah, jestem genialna, w mojej genialności. Ponowny brak Aleca i Iz daje o sobie znać. Sama myśl, że jednak mam wracać do domu w poszukiwaniu prawdziwej prawdy o moim życiu, i zamieszkiwanie tego samego Instytutu z ludźmi, którzy całe życie mnie okłamują, nie robi zbyt dobrego wrażenia na mnie i moim samopoczuciu.
8 Odcieni Ciemnoty się do nas odwraca i wcale im nie śpieszno, aby do nas dojść. Irytujące. Mega irytujące. Teraz mam ochotę na nich nawrzeszczeć, żeby ruszyli tymi kościstymi tyłkami, których nie widać. Wiem, że wiedzą, o tym o czym myślę, co wcale nie jest pod budujące. Lecz jeszcze bardziej wkurzające.
-Mamy dla was coś, co powinno wam pomóc, ale nie obiecujemy, że tak będzie. Sami będziecie musieli dojść do tego co się kryje w słowach i odnaleźć imię tej osoby. Razem na pewno będziecie potrafili temu sprostać- czy ja się przesłyszałam czy ona przed chwilą powiedziała ,,razem’’? Ja i Krzywy Kieł? Nie ma mowy. Nie zgadzam się. Sama sobie świetnie poradzę, a o niego nie powinnam się martwić.
Obrót w stronę Jace’ a i arogancki, miażdżący uśmiech, który ma go zrównać z ziemią. On patrzy na mnie niepewnie i już mam go w garści. Wie, że nie mam zamiaru robić czegokolwiek z nim. Oj tak przygotuj się na samotne rozrzucenie kart i układanie ich powoli i boleśnie, aż dojdziesz do przyszłej miłości. Ukłucie w sercu z nieznanego powodu i powtórny zły uśmiech, który ma dać wszystkim do zrozumienia, jak mam zamiar postąpić. Nikt jednak nic nie mówi. Mam ochotę coś powiedzieć, lecz Krzywy Kieł jest szybszy.
-Zatem słuchamy, co takiego macie nam do powiedzenia.
I wszyscy zgodnie jednym tchem zaczeli mówić, a raczej recytować. Teraz musze się skupić i zapamiętać wierszyk. Mapę do szczęścia.
-BYŁ DZIEŃ,
BYŁA NOC.
ZNALEŻLI SZCZĘŚCIE,
ODRZUCILI LOS.
ŁACZĄ UCZUCIA,
POTRZEBA ZAUFANIA.
NALEŻY WYSŁUCHAĆ,
ZROZUMIEĆ,
OBDARZYĆ.
JESTEŚ BRATEM,
JESTEM SIOSTRĄ.
...

Proszę o to nowy rozdzialik:) jak po długim weekendzie? czekam na komentarze. ps ostatnio było ich mało, ale bardzo dziękuję tym, którzy je napisali:*